niedziela, 21 czerwca 2015

.

Pomyślałam trochę i postanowiłam że napiszę opowiadanie jeszcze raz. Oczekujcie Prologu jutro lub pojutrze ;)
Ach, i mam nowy zwiastun z przemiłej zwiastunowni http://zwiastunowa-wyspa.blogspot.com który zrobiła mi Dora <3 :*

sobota, 13 czerwca 2015

Zawieszam

Nie chciałam wam nigdy tego pisać, ale zawieszam bloga na czas NIEOKREŚLONY! Spowodowane jest to brakiem weny i czasu :( Przepraszam.

sobota, 23 maja 2015

Ogłoszenie #5

Cześć niedźwiadki c; Piszę to ogłoszenie by zawiadomić was o trzech rzeczach:
  1. Po pierwsze, zaczyna się sezon Zielonych Szkół, i ja także na taką jadę. Będę nad morzem od poniedziałku do soboty, w niedzielę przyjeżdżamy. Postaram się napisać rozdział, i zaplanować jego dodanie na środę o 15:00, ale niczego nie obiecuję.
  2. Po drugie, komentujcie! Zwykle rozdziały komentowały trzy osoby, a czytało więcej. Postarajcie się je ocenić w komentarzu. Nawet zwykłe " czekam na next " może poprawić mi humor, i chęć do dalszego kontynuowania historii.
  3. Po trzecie, założyłam nowy blog! Z tamtym się poddałam, ale z tym nie mam zamiaru! Podam wam linka, ale najpierw przeczytajcie Prolog:

Widziała jego niebieskie oczy, wpatrujące się we nią gdy oddychała głęboko. Co to do jasnej cholery było?  TO zdecydowanie nie było nic ludzkiego, nawet nie przypominało kosmitów. To była tylko halucynacja. Dziewczyno, to była nie jest na serio.
Ale jednak widziała GO. Chłopca o czarnych jak smoła włosach i przystojnej twarzy. I tych jego niebieskich jak niebo oczach. Więc to musiało się zdarzyć naprawdę. Inaczej nie miał by tego niebieskiego płynu na rękach i mieczu. Jej oczami zawładnęła ciemność. Nie wiedziała czy to ze zmęczenia, przerażanie czy zdziwienia, ale zemdlała. A chłopak o niebieskich oczach zdążył ją chwycić.

Czuła przeszywający ból z tyłu czaszki. Otworzyła gwałtownie oczy, po czym natychmiast je zamknęła, ponieważ jasność oślepiła ją w takim stopniu że przez minutę nie rozwarła powiek. Jednak, gdy w końcu to zrobiła, uznała że leży na łóżku, a koło niej siedzi ten sam chłopiec którego widziała w swojej wizji. Podparła się na łokciach i zapytała słabym głosem:
- Gdzie ja jestem?
- W pomieszczeniu. - odpowiedział wymijająco
- A gdzie jest to pomieszczenie? - zmarszczyła brwi
- Zaczynasz mnie irytować, młoda - odparł z kpiącym uśmiechem.
- Ty mnie też, stary - odparowała i poczuła się pewniej siebie - A tak w ogóle, to nie pozwoliłam ci siedzieć przy moim łóżku, panie Wiem-To-Wszystko.
Ukląkł na jedno kolano i westchnął teatralnie.
- Wybacz mi mą zniewagę, wielmożna pani, i proszę, daj się oprowadzić po obozie. - powiedział poważnym tonem a następnie wstał i pomógł jej podnieść się do pozycji siedzącej - A tak w ogóle, jak się nazywasz?
- Eadlyn - odparła z wyższością. Nawet jej imię brzmiało zwycięsko.
- A ja Aaron. Aaron Johnson.

Link: i-wanna-runaway-story.blogspot.com
Serdecznie zapraszam was do komentowania tego bloga, i tego który założyłam!
Pozdrawiam ciepło i przytulam.

piątek, 22 maja 2015

Rozdział IX

Lily pędziła przez korytarze Hogwartu z zawrotną prędkością niosąc Diane w ramionach. Dziękowała sobie w duchu za to że była dość silną osobą. Przez jej głowę przebiegały różne myśli. Czyżby Diane była w ciąży? Jeśli tak, z kim? Czemu zasłabła? Może ojciec to Syriusz? Do Skrzydła Szpitalnego dobiegła w zaledwie 5 minut. Popchnęła drzwi i wniosła dziewczynę do środka. Pani White spojrzała najpierw na nią, później na Lily.
- Co się stało? - zmarszczyła brwi.
- Zemdlała... - wyjaśniła krótko panna Evans
- Mhm - mruknęła - połóż ją na łóżko i przyjdź do niej rano. - powiedziała niezbyt miłym tonem.
Dziewczyna wyszła stamtąd nie chcąc się z nią spierać. Wróciła do wieży pogrążona w rozmyślaniach, parę razy uciekając przed kotką Filcha. W Pokoju Wspólnym spotkała całą paczkę Huncwotów z Adrienne, którzy zamiast zachowywać się głośno, jak to mieli w zwyczaju, siedzieli cicho jak myszy. Łapa miał w ręku zapalonego papierosa. Gdy zobaczył Lily, wstał i zapytał wprost:
- Co z nią?
- Nie wiem... - Evans, odpowiedziała wymijająco - zwykłe omdlenie...
- Aha -odrzekł i pomaszerował do swojego dormitorium. James spojrzał na dziewczynę przepraszająco.
- Sorry za niego - powiedział i ruszył za przyjacielem, na odchodne dodał tylko - Martwi się.
Wzruszyła ramionami i także poszła do swojej sypialni. Długo nie umiejąc zasnąć, myślała o rodzicach. Zmarłych rodzicach.

- Lily obudź się - Adrienne potrząsała ramieniem dziewczyny - Otwórz swoje piękne zielone oczka i rusz tyłek do łazienki żeby się przebrać.
Evans, chcąc, nie chcąc musiała zwlec się z łóżka i pomaszerować do toalety. Przebrała się w zwykłą czarną bluzkę i białe spodnie, do tego jakaś biżuteria i makijaż ( link ). Wyszła z pomieszczenia i wybrała się na śniadanie. Przyszła jako jedna z ostatnich. Usiadła do stołu i nałożyła sobie jajecznicę oraz bekon. Zjadła wszystko w pośpiechu, zapijając sokiem dyniowym. Pobiegła do Skrzydła Szpitalnego gdzie zastała śmiejącą się do rozpuku Diane i Syriusza który opowiadał jej własnego autorstwa dowcipy.
- Mogę wejść? - zapytała z " bananem " na ustach.
- Pewnie - zdołała wydukać chora w spazmach śmiechu.
- Co ci jest?
- Ciąża..
- Oj tam, nie chciałabyś zobaczyć małego Syriuszka? - powiedziała i uszczypnęła Łapę w policzki, jak to zwykle robią babcie i ciocie.
- Lilka! - krzyknęła, ale z błąkającym się na twarzy uśmiechem.
- No co? - odparła niewinnie.
Diane tylko kiwnęła głową z dezaprobatą. Syriusz zaśmiewał się z ich żartobliwej sprzeczki.
- Kiedy wychodzisz? - zapytała Lily.
- Dzisiaj po południu - odpowiedziała optymistycznie - przyjdźcie po mnie około piętnastej, okej?
- Okej - odparła.
Posiedziała u niej trochę, po czym razem z Łapą musieli pędzić do Trzech Mioteł na kremowe piwo.

Po spotkaniu uznałam że warto będzie kupić już sukienki na bal. Poszłam do sklepu " Dom mody Chase " i zaczęłam szukać idealnych sukien, dla mnie, Adrienne i Diane. Po godzinnym szukaniu znalazłam idealne ubrania ( link Lily ) ( link Adrienne ) ( link Diane ). Wyszłam z budynku, po drodze dziękując ekspedientce za pomoc. Był piękny dzień, świeciło słońce, a na niebie ani jednej chmurki. Idealny dzień żeby powspominać rodziców przy piosence ich ( i mojego ) ulubionego zespołu. Wróciłam do zamku, jednak w Sali Wejściowej moje plany zniweczyli Huncwoci z bliźniaczkami, śmiejąc się w niebo głosy. Diane, już cała i zdrowa podeszła do mnie chichocząc i zapraszając na małe party na błoniach. Teleportowałam torby z zakupami do dormitorium i chcąc, nie chcąc, dołączyłam do gromadki rezygnując z wcześniejszego pomysłu.

- autorka -
Napisałam, ludzie, napisałam! Komentować, bo nie będzie rozdziału!

wtorek, 12 maja 2015

Miniaturka #1

Cześć i czołem niedźwiadki c; Przychodzę do was z pierwszą miniaturką na tym blogu! c; Mam nadzieję że spodoba się wam ona. Jest bardzo krótka, no ale w końcu to miniaturka, nie? :) Dedykacja dla: Zalegalizowana  <3 <3 <3 ( też cię kocham niedźwiadku <3 )
*
Pogładziłem lekko Diane po plecach. Napawałem się tą chwilą. Wiedziałem że za parę godzin ten idealny obraz zniknie, wyparuje, nie będzie go. Wszystko wróci do porządku dziennego. Ale może tak będzie lepiej. To jasne że jej rodzina nie będzie chciała w rodzie takiego wyrzutka jak ja, wydziedziczonego chłopaka od Black`ów. Podparłem głowę ręką i spojrzałem na śpiącą dziewczynę. Jej delikatne włosy rozrzucone były na poduszce. Piękne, brązowe oczy przymknięte powiekami. Malinowe usta wykrzywione były w lekkim uśmiechu, najpewniej śniło jej się coś dobrego. Klatka piersiowa unosiła się równo. Wtuliłem się do jej ciepłego ciała a ona otwarła oczy.
- Syriusz? - zapytała zaspanym głosem - Och Syriusz... - przytuliła się do mnie i tak zasnęliśmy jeszcze na parę godzin.
*
Chwyciłem jej delikatną dłoń i popędziłem żeby szybciej biegła. Nie uratujemy się, wiedziałem to. Zaklęcia pędziły w jedną i drugą stronę. Staliśmy pośrodku bitwy. Zakon Feniksa kontra Śmierciożercy. Nie mieliśmy najmniejszych szans. Spojrzałem na Diane.
- Przepraszam, że cię zawiodłem - wyszeptałem - Biegnij na błonia, tam będziesz bezpieczna. Ja muszę zostać.
- Ale ja nie chcę iść - w jej oczach zbierały się łzy - Ja nie chcę... - wtuliła się w moje ramiona i zaczęła płakać. Zaklęcia jakimś cudem nas omijały. Staliśmy tam minutę lub dwie, gdy wreszcie odważyłem się odezwać:
- Kocham Cię, Diane Angèle Charpentier, zawsze będę cię kochać - podniosłem jej podbródek i złączyłem nasze usta. Był to pocałunek pełen pasji, namiętności. Jakbyśmy się widzieli ostatni raz w naszym życiu. Później pobiegła na zewnątrz, zostawiając mnie w centrum bitwy. Popędziłem na trzecie piętro gdzie zastałem Adrienne i Remusa walczących z śmierciożercami. Rzuciłem na nich drętwotę, a para podziękowała mi spojrzeniem. Walki skończyły się dzień później, 28 czerwca o godzinie 17:48 czasu walijskiego. Znalazłem umierającą Diane. Przykląkłem przy jej, bezwładnym już, ciele. W moich oczach zbierały się łzy.
- Przepraszam, naprawdę przepraszam - rzekłem i przytuliłem ją do mojego ciała.
- Obiecasz mi coś? - zapytała słabym głosem, a ja przytaknąłem - Znajdź lepszą kobietę ode mnie, ożeń się z nią, zajmij się naszym dzieckiem, miej coś z życia. - następnie zamknęła oczy, umierając w moich ramionach.

niedziela, 10 maja 2015

Ogłoszenie #4

Kochani, z powodu poprawiania ocen nie będzie rozdziału w najbliższym tygodniu ;c Ale za to postaram się dodać jedną z moich miniaturek [ Blaise&Ginny lub Syriusz&Diane ] ;) Do tego prawdopodobnie pojawi się bonus w postaci nowego zwiastuna [ tym razem będzie z prawdziwej zwiastunowni ] c; Pozdrawiam, Vanilka <3

niedziela, 3 maja 2015

Rozdział VIII cz. trzecia

*** Remus ***
- To Voldemort - wyjaśniłem szeptem James`owi, nawet nie jąkając się przy wymówieniu tego słowa.
- O boże... - powiedział cicho i przeczesał palcami włosy.
Nikt nie odzywał się do końca śniadania, co wydawało się stosowne do dzisiejszych wydarzeń. Choć wisiała nad nami smutna atmosfera, nie umiałem się doczekać wyjścia do Hogsmeade [ od aut. tak, niedźwiadki, nie zapomniałam o tym wątku ^_^ c; ] z Adrienne. Wreszcie dyrektor oznajmił że ci którzy idą do wioski mają się ustawić w Sali Wejściowej. Poszedł prawie cały Gryffindor oprócz uczniów z młodszych klas oraz Petera, który poprosił o dużo słodyczy z " Miodowego Królestwa ". Chwyciłem Adri za dłoń i dumny jak paw wszedłem z nią do wioski. Uwielbiałem klimat Hogsmeade. Zwłaszcza późnym latem. Wszędzie zielono, na drzewach jeszcze liście, a radosne nastroje mieszkańców wpływały również na nas. Lily zaczęła się uśmiechać, Rogacz z Łapą opowiadali kapitalne dowcipy, Diane ciągle śmiała się śmiechem tak zaraźliwym że po chwili każdy w pobliżu także zaczynał chichotać. A moja Adrienne ( która jeszcze nie wie że jest moja, ale okay ) przytuliła się do mojego boku. I tak właśnie spędziliśmy dzień w Hogsmeade.
 
*** Lily ***
To wręcz niemożliwe żeby oni nie żyli. Próbowałam wymyślić jakiś pretekst że to był sen. Ale jednak wciąż trzymałam list z Ministerstwa Magii:
Droga Lily Evans.
Z całego serca współczujemy pani utraty dwojga rodziców. Z przykrością oświadczamy że mugole Sara oraz Peter Evans zostali zamordowani przez Sama-Wiesz-Kogo w czwartek 04.09. b.r. Na całe szczęście pani siostra, Petunia Evans, wyszła z tego cało, tylko dlatego że nocowała u swojej bliskiej przyjaciółki. Jeszcze raz powtarzamy że bardzo nam przykro. Pogrzeb odbędzie się w przyszłym tygodniu w środę. Pozdrawiamy serdecznie, życzymy miłego dnia.
Prychnęłam. Jeszcze to " życzymy MIŁEGO dnia ". Ministerstwo znowu pokazuje swoją arogancję. Pewnie ta sama forma listu jest wysyłana do wszystkich. Ale przynajmniej pisał to ktoś odręcznie, chociaż na tyle się postarali.
Doszliśmy wreszcie do tych przeklętych " Trzech Mioteł ". Zamówiłam jakiś napój alkoholowy. Wiem, jestem prefektem naczelnym i nie powinnam ale... to było silniejsze ode mnie. Nikt nawet nie sprzeciwiał się temu. Reszta zamówiła sobie po kremowym piwie. Rozmawialiśmy przez parę godzin, w międzyczasie opuścili nas Remus i Adri. Pewnie chcieli spędzić resztę dnia razem. Do zamku wróciliśmy krótko przed ciszą nocną. Gdy zamknęły się drzwi do naszego dormitorium dobry humor Diane zgasł. Wypowiedziała tylko trzy słowa:
- Miesiączka mi się spóźnia - następnie zemdlała.
~ słowo autorki ~
Chyba was za mocno rozpieszczam :3 Ale prosiliście o szybki rozdział więc macie. Trzecia część jest ostatnia. A tak poza tym to całe opowiadanie będzie miało 50 rozdziałów. Niektóre z nich będą podzielone na części. Pozdro ;*

sobota, 2 maja 2015

Rozdział VIII cz. druga

*** James ***
Obserwowałem jak wybiega. Chciałem pobiec za nią, zawołać, że przepraszam. Ale nie potrafiłem ruszyć się z miejsca. Wreszcie wstałem i odszedłem nawet nie fatygując się żeby posprzątać.
   Spieprzyłem, szczerze mówiąc. Nie powinienem cytować tego przeklętego Szekspira. W ogóle nie powinno dojść do tej randki, jeśli można nazwać tak to spotkanie. Ja zawsze wszystko spieprzę. Jeśli nie to że złamałem jej w czwartej klasie rękę, to mówię coś nieodpowiedniego teraz. Czułem że przejdziemy do " Cześć Evans - Hej Potter ", na tym nasza " rozmowa " będzie się kończyć.    Oparłem się o ścianę i ukryłem twarz w dłoniach. 
Boże, co ja narobiłem... - myślałem ciągle.
Siedziałbym tam pewnie całą noc, do puki czyjeś ręce nie podniosły mnie do pozycji stojącej.
- James... - ton Łapy był bliski załamania nerwowego - Szukałem cię całe cztery godziny... Dobra, chodź do dormitorium, prześpisz się, pewnie jesteś zmęczony. - poprowadził mnie do naszego pokoju. Nie idąc nawet pod prysznic, położyłem się w łóżku i wpatrywałem się tępo w jeden punkt, aż dobry Morfeusz wziął mnie w swoje objęcia, zostawiając jedynie mokre ślady łez na poduszce.

Obudziło mnie ranne światło wpadające do mojego dormitorium. Przeklęte okna. Przeklęte zasłony, których nie ma. Najchętniej przeklął bym cały ten cholerny świat. Ale teraz mam inne zajęcia, niż rzucanie niewybaczalnych. Syriusz też się chyba obudził bo wydał z siebie dziwny odgłos przypominający warknięcie psa.
- Która godzina? - zapytał przeciągając się.
- Siódma, stary - odpowiedziałem - Wstawać, idioci! Dzisiaj inwazja na Hogsmeade! - uśmiechnąłem się szeroko, ale sztucznie i udałem się pod prysznic. Wydawało mi się że zmyło to całe wydarzenie z wczoraj, jednak gdy zobaczyłem Lily na śniadaniu serce mi zamarło.
Wyglądała jak zombie. Włosy w nieładzie, podkrążone oczy, zaczerwienione od płaczu, blada cera... Od razu podszedłem tam, zastanawiając się co się stało.
- Evans, co jest? - zapytałem ale jednak od razu pożałowałem tych słów.
- Moi rodzice nie żyją - odpowiedziała łamiącym się tonem - Zostali zamordowani.

~ słowo autorki ~
Nie zabijajcie mnie za tak krótki post :D Ale dużo się w nim działo, napisany został z perspektywy Jamesa. Następny rozdział z perspektywy Lunia. Pozdro ;*

piątek, 1 maja 2015

Ogłoszenie #2 i #3

Siema niedźwiadki ( od teraz jesteście moimi niedźwiadkami )! :) Piszę do was z powodu dwóch rzeczy. Pierwsza:
  • Jeśli ktoś chce następną część rozdziału, napisać pod tym postem ;) Jak będą dwa komentarze, dodam.
Druga:
  • Założyłam nowego bloga: themonster-fanfiction-pj.blogspot.com ;) Prolog:
Nazywam się Adrienne Black. Jestem półkrwi. Dobra, dziwnie to zabrzmiało, wiem. Ale nie można tego zlekceważyć ( no chyba że chcesz żeby mój tatuś usmażył cię na patelni ). Moim ojcem jest Ares ( tak, tak, to ten grecki bóg wojny, uczyliście się o tym na historii ), a matką Amerika Black. Zamieszkuję na stałe ten zapchlony ( sorry, Chejron ) obóz, którego nienawidzę tak bardzo że parę razy go zniszczyłam. Aha, no, bym zapomniała, tak jakby co to gdyby ktoś coś z misją to dajcie znać!

Serdecznie was na niego zapraszam! :)

Pozdro, niedźwiadki! :) 

wtorek, 28 kwietnia 2015

Rozdział VIII cz. pierwsza

- Hej - uśmiechnął się do mnie lekko - zasłonię ci oczy chustką, byś nic nie widziała. - jak powiedział, tak zrobił. Po chwili nie widziałam zupełnie nic. Czułam tylko że James chwycił moją dłoń i gdzieś mnie prowadzi. Nagle zatrzymaliśmy się, a Potter puścił moją rękę.
- Poczekaj chwilkę - rzekł a następnie słyszałam tylko tupot jego kroków. Wprowadził mnie powoli do jakiegoś pomieszczenia. Zdjął chustkę z mojej twarzy a ja oniemiałam z wrażenia.
 Znajdowaliśmy się w dużym pokoju. Ściany pomalowane na brązowy kolor, przynajmniej mi się tak wydawało. Nie było tutaj zbyt dużo światła. Przede mną znajdował się duży, ceglany kominek w którym palił się ogień. Na środku stał komplet wypoczynkowy składający się z dwóch skórzanych sof, trzech foteli z tego samego materiału oraz dębowego stolika. Po prawej bogato zastawiony drewniany stół. Znajdowały się na nim tace z owocami, potrawy oraz najlepszej jakości czerwone wino. Po lewej stronie znajdowały się regały z książkami. Czuć było przyjemną atmosferę tego miejsca. Łudząco przypominał salon w domu Jamesa.
 - Podoba się? - ciepły ton głosu Rogacza działał na mnie uspokajająco - To Pokój Życzeń.
- Bym się nie domyśliła - odparłam sarkastycznie - Ale jest tutaj bardzo ładnie. - podeszłam do jednej z kanap i usiadłam. James zrobił to samo.
- Dzięki - powiedział - Chciałabyś czegoś do picia? - zapytał.
- Pewnie. - uśmiechnęłam się do niego. - Wino, poproszę.
Wstał i nalał do dwóch kielichów napój. Po paru godzinach spotkanie przerodziło się w coś bardziej intymnego. Pod wpływem alkoholu, którego ciągle nie ubywało, mówiłam mu o moich pierwszych szkolnych miłościach, pierwszym pocałunku. Przeszliśmy do zainteresowań, okazało się że oboje lubimy Szekspira.
- " Dziwny miłości traf się na mnie iści.. - zaczęłam cytować jedną z powieści mojego ulubionego autora.
- że muszę kochać przedmiot nienawiści. " - dokończył James.
Wpatrywałam się w jego postawę. Leżeliśmy na podłodze, a poduszki dbały żeby było nam wygodnie. Przegryzał co chwila winogrono. Wyglądał jak grecki bóg. Dosłownie. 
- Szczerze mówiąc to mój ulubiony cytat - powiedział.
- Czemu? - zapytałam.
- Bo idealnie do mnie pasuje. - odrzekł smutno - " Bo miłość moja jak morze bez granic, im więcej Ci daję, tym silniej czuję, że jest nieskończona "
Wstałam szybko i wybiegłam z komnaty. Zdecydowanie za dużo na dzisiejszy dzień.
~ słowo autorki ~
Nie chciałam żebyście zbyt długo czekali. Podzieliłam rozdział na części, dlatego rozdział jest dzisiaj taki krótki. Czytasz? Komentujesz! :)
XoXo.

wtorek, 21 kwietnia 2015

Ogłoszenie #1

Cześć i czołem kluski z rosołem! :3 Oświadczam że dzisiaj nie pojawi się rozdział z powodu braku weny oraz czasu. Postaram się go napisać i zbetować w najbliższych dniach.
 Pozdrawiam, V. :)

czwartek, 16 kwietnia 2015

Rozdział VII

" Candice Gregory oraz James Potter! " - to słowo dźwięczało mi w uszach, do puki John Malfoy, książę Slytherinu, podszedł do mnie i powiedział ze sztucznym uśmiechem:
- Evans, jak słyszałaś idziemy razem - rzekł aż nazbyt optymistycznie - Więc chciałbym cię tak oficjalnie zaprosić. A poza tym Candice idzie z Potterem - ostatnie słowo powiedział z nienawiścią - więc chciałbym żeby trochę była zazdrosna, wiesz o co chodzi. - mrugnął do mnie.
- Okej - odparłam zdziwiona.
Cały ten dzień był trochę chory. Najpierw wydarzenia z Diane i Łapą, później bal, a teraz James nie idzie ze mną! Nie żebym była zazdrosna, ale ja musiałam mieć zawsze tego cholernego pecha i chodzić na bale z nim. Byłam nawet do tego przyzwyczajona! A teraz Rogacz idzie z tą pustą blondyną u której mam wzbudzić zazdrość poprzez flirtowanie z jej chłopakiem, moim największym wrogiem ( dobra, jednym z największych )! Ale miałam trochę satysfakcji, uwielbiałam patrzeć jak James przygląda się z zawiścią facetom z którymi gadam. Poszłam nad jezioro na błoniach. Od strony Zakazanego Lasu rósł wielki dąb. Nikt nie chodził w tamte strony więc usiadłam pod drzewem i pogrążyłam się rozmyślaniach. Nagle znikąd pojawił się James Potter we własnej osobie, na miotle, oczywiście. Zmierzwił swoje piękne, brązowe włosy i uśmiechnął się zawadiacko.
- A więc idziesz na bal z Malfoyem? - spytał od niechcenia przeglądając swoje paznokcie.
- Owszem. - odpowiedziałam krótko.
- Współczuję ci - rzekł i podszedł bliżej - Taka wspaniała dziewczyna nie może marnować wieczoru z nim.
Przykląkł naprzeciw mnie i podniósł delikatnie mój podbródek. Pewność siebie momentalnie znikła. Niepewnie zerknęłam na jego brązowe oczy.
 I ta chwila. Pocałunek. Pozwoliłam mu się pocałować. Delikatnie wprowadził język do mojej buzi. Modliłam się żeby ta chwila trwała wiecznie. I mogła by trwać gdybym ja się nie opamiętała. Uciekłam stamtąd zabierając swoje rzeczy. Choć, trzeba przyznać, James Potter świetnie całował.
Obudziłam się pełna złego przeczucia. Dzisiaj piątek, czyli obiecana randka z James`em. Ubrałam się i umalowałam. Zeszłam na śniadanie bez bliźniaczek które jeszcze słodko drzemały, nie miałam serca budzić ich o piątej. Zasiadłam do stołu obserwując innych rannych ptaszków. Jakaś para krukonów całowała się z zachłannością. Przypomniało mi to że wczoraj robiłam to samo z Potterem, co najgorsze, wcale tego nie żałowałam. Punkt szósta na stołach pojawiło się jedzenie. Nałożyłam dwa naleśniki i nalałam sobie soku dyniowego. Zjadłam wszystko powoli, delektując się każdym kęsem. Miałam jeszcze ponad dwie godziny do zajęć więc postanowiłam pójść poćwiczyć zaklęcia do Pokoju Życzeń. Była to sekretna komnata, kilkaset uczniów przechodzi codziennie obok niej nie wiedząc nawet że coś znajduje się za tą ścianą. Więc poszłam na VII piętro. W połowie drogi natknęłam się na umięśniony tors, oczywiście, jakżeby inaczej jego właścicielem był nie kto inny jak sam James Potter. Próbowałam przejść obok niego ale ten znów zatorował jej drogę.
- Chyba nie zapomniałaś o naszej dzisiejszej randce, prawda?
- Oczywiście że nie - warknęłam.
- I nie zapomniałaś o wczorajszym poca.... - nie dokończył bo ja uderzyłam go w policzek.
- Pozwoliłam ci na to tylko dlatego że byłam rozkojarzona - odparłam - A poza tym całujesz fatalnie. - skłamałam i ruszyłam w dalszą drogę do Pokoju Życzeń. James krzyknął za mną:
- O dwudziestej czekam na ciebie w pokoju wspólnym!
Dziewczyny stwierdziły że muszę wyglądać jak bogini więc przebrały całą moją szafę w poszukiwaniach idealnej sukienki. Po ponad dwugodzinnej metamorfozie wyglądałam jak... księżniczka. Ubrana byłam w ciemnoniebieską sukienkę do połowy ud i białe obcasy. Do tego złote dodatki oraz torebka. Diane musnęła moje rzęsy tuszem, pomalowała paznokcie, przejechała po powiekach eyelinerem i delikatnie pomalowała mi usta błyszczykiem. Byłam piękna. Zeszłam na dół gdzie czekał już na mnie James. Boję się.

~ słowo autorki ~
Spóźniłam się, przepraszam. Ale rozdział jest. I nawet długi, nie narzekajcie :D 3 komy - następny rozdział ;*
Pozdrawiam, V.

sobota, 11 kwietnia 2015

Rozdział VI

Wstałam z łóżka rano czując że jesteś strasznie niewyspana. Chyba odpuszczę sobie dzisiaj pierwsze lekcje. Wiem, Lily Evans idzie na wagary? No ale człowiek wyspanym musi być. Zauważyłam że bliźniaczki poszły już na posiłek.  Zeszłam tylko na śniadanie, nieumalowana, tylko włosy uczesałam i ubrałam szatę. Na mój widok pierwszy odezwał się Peter.
- Lily, wyglądasz... jakby zaatakował cię hipogryf - wypalił.
- Dzięki - odparłam z przekąsem - to przez ciebie Black. - warknęłam na niego a on zrobił minę niewiniątka.
- Moja? Ona sama pchała mi się do łóżka... - rzekł.
- Nie pchała by ci się gdybyś jej nie upił deklu.. - odpowiedziałam z wściekłością.
Nie odzywałam się do nikogo do końca śniadania, a gdy mnie wołali że są lekcje udawałam że nie słyszę kierując się do wieży Gryffindoru. Usłyszałam tylko pomruk Jamesa.
- Chyba ma okres.
Pobiegłam do dormitorium i zakopałam się w ciepłej kołdrze mojego łóżka. Zbudziła mnie dopiero Diane mówiąc że już obiad. Porządnie się umalowałam, poczesałam, ubrałam i zeszłam na obiad.
- Nie mam okresu. - powiedziałam do Pottera i zajęłam się jedzeniem.
Teraz byłam bardziej pogodna widząc że Syriusz ciągle gada z Diane a ona się śmieje. Mam nadzieję że tak już zostanie do końca szkoły. Po posiłku poszłyśmy z dziewczynami do naszego dormitorium pogadać. Usadowiłyśmy się wygodnie na naszych łóżkach.
- Więc Diane... - zaczęłam dosyć spokojnie - Ty wiesz co zrobiłaś do jasnej cholery? - krzyknęłam na nią.
- Nie żałuję Lily, naprawdę. - odparła.
- Ale będziesz. - rzekła jej siostra.
Trochę się pokłóciłyśmy i tak już zostało do 20, czyli do kolacji. W połowie posiłku dyrektor wstał i uciszył całą salę.
- Z okazji rozpoczęcia szkoły za dwa tygodnie zorganizowany będzie bal! - ogłosił radośnie a cały lud zaczął wiwatować - W te dwa weekendy będzie można iść do Hogsmeade kupić jakąś suknię lub garnitur. Tiara będzie wybierać kto z kim pójdzie już dzisiaj!
Na te słowa McGonagall pojawiła się na Sali z nakryciem głowy i stołkiem. Położyła ją na nim a tiara zaczęła wykrzykiwać:
- Diane Charpentier oraz Regulus Black! - moja przyjaciółka zrobiła skwaszoną minę. Regulus był bratem Syriusza.
- Adrienne Charpentier oraz Matthew Nott! - Adrienne uśmiechnęła się do niego promiennie a on puścił jej oczko.
- Remus Lupin oraz Nancy Abbot!
- Candice Gregory oraz..... James Potter! - co!?

~ słowo autorki ~
Najkrótszy rozdział w historii, wiem :( Ale następny pojawi się w miarę szybko. Jeśli czytasz, skomentuj! To poprawia nastrój! :) 3 komy - następny rozdział ;*

wtorek, 7 kwietnia 2015

Rozdział V

muzyczka
* narracja pierwszoosobowa *
Mogę być jedną z najlepszych uczennic w Hogwarcie. Mogę użyć na nich jakiegoś zaklęcia. Ale mój strach w tej chwili był nienaturalny. Pieprzone Ilumassi *. Gdy zaklęcie przestało emanować z szybkością światła sięgnęłam po różdżkę. 
- Drętwota! - krzyknęłam.
Ślizgoni utracili przytomność. Uciekłyśmy z miejsca zdarzenia. Zdyszane wpadłyśmy do pokoju. Rozmawiałyśmy przez chwilę o tym co się stało a następnie postanowiłyśmy odwiedzić Huncwotów i opowiedzieć im o wszystkim. Ja, Adrienne i Diane ( imiona zalinkowane ) postanowiłyśmy się przebrać, później wyszłyśmy.
* parę godzin później*
coś około 20
 * Mała zmiana planów, pokój życzeń *
Diane trochę przeholowała z alkoholem tym razem. Proszę bardzo, niech pije. Jeśli chce się obściskiwać z Syriuszem niech się obściskuje. Jeśli chce z nim iść do łóżka, proszę, może iść. Ale na miłość boską, jeśli ona to zrobi po pijaku będzie żałowała tego do końca życia! Może powinnam ją powstrzymać, ale rozmyślając nad tym zdążyłam przegapić moment gdy dziewczyna znikała z Blackiem. Jeśli on jej coś zrobi... Zabiję go Avadą. 
- Evans? Co się stało? - zapytał James widząc mój nieobecny wyraz twarzy.
- Boję się że Łapa coś zrobi Diane - odpowiedziałam - wiesz że to pies na baby... Jeśli ona się w nim zakocha... Rozczaruje się.
Chłopak pokiwał głową ze zrozumieniem i podał mi kieliszek ze szampanem. Powoli go sączyłam wpatrując się w Rogacza. Jego rysy twarzy, oczy, usta. Po chwili zrozumiałam coś. Nie możemy być razem bo ja go odrzucam, i teraz wiem dlaczego. Boję się że kiedyś mogę mu się znudzić, że znajdzie sobie inną a mnie zostawi z niczym. W końcu to James Potter, jedno z największych ciach w Hogwarcie na litość boską! Kiedyś mnie zdradzi i będzie to samo co było z Alexandrem Owen`em. Będę płakała przez niego po nocach, a bliźniaczki Charpentier będą musiały mnie pocieszać. Ja wiem że tak będzie. Mam takie przeczucie. Ale czemu by się nie zaprzyjaźnić?
- Potter... więc teraz widujesz się z Nancy Abbot? - wypaliłam.
- Owszem, Evans - odparł - A co? Zazdrosna? - jego usta wykrzywiły się w uśmiechu rozbawienia.
- Co? Ja? Nigdy! - powiedziałam szybko - Adrienne! Zbieramy się! - krzyknęłam do dziewczyny która rozmawiała właśnie z Remusem i Peterem. 
Zdziwiona spojrzała na mnie błagalnie ale nie dałam się ugiąć. Wymaszerowałyśmy we dwie z pokoju. Gdy dotarłyśmy do naszego Dormitorium, zmyłam makijaż, wzięłam prysznic i przebrałam się w pidżamę. Położyłam się do łóżka i niemal od razu zasnęłam.

Leżałam na dnie smolistego jeziora. Obok mnie pływały różne zmutowane ryby. Próbowałam wypłynąć na powierzchnię, ale byłam przykuta do podłoża. Nie umiałam się poruszyć, czułam się jakby ktoś rzucił na mnie zaklęcie Ilumassi. Zbliżał się do mnie rekin. Krzyknęłam bezgłośnie a następnie się zbudziłam cała oblana potem.
Rozejrzałam się żeby sprawdzić czy nikogo nie ma a następnie po cichutku poszłam do dormitorium chłopców po Diane. Bez pukania weszłam, a widok mnie zaskoczył. W łóżku Syriusza spała smacznie bliźniaczka a Black koło niej. Reszty Huncwotów jednak nigdzie nie było widać. Zastałam ich w łazience. James chrapał w wannie. Remus na podłodze obok Petera. Prychnęłam i krzyknęłam:
- Wstawać chłopcy! Do swoich łóżek, ale już!
W kilka minut zbudziłam Diane i zaprowadziłam ją do naszego dormitorium. Okryłam ją kocem ponieważ była naga a jej ubrań nigdzie nie było widać. Byłam na nią okropnie zła. Gdy się znowu położyłam nie zmrużyłam oka do samego rana bojąc się że koszmar powróci.

~ słowo autorki ~
Cześć i czołem, kluski z rosołem! ^^ Przychodzę do was z nowym rozdziałem. Czytasz - komentujesz. To naprawdę dobrze działa na wenę :) 3 komentarze - następny rozdział :*
Buzie ;*

Zwiastun

Zwiastun robiony tylko i wyłącznie przeze mnie ;)
Pozdrawiam, V.

piątek, 3 kwietnia 2015

Rozdział IV

*** Lily ***
* forma pierwszoosobowa *
Głęboki wdech. Wchodzę do dormitorium chłopców. Muszę przyznać, postarali się. Koło łóżek Jamesa i Syriusza nie walają się ciuchy, Remus wszystkie książki i podręczniki schował do swojego kufra a Peter ma posprzątane jedzenie. Jednym słowem było tutaj.. czysto. Na nasz widok Łapa uśmiechnął się serdecznie.
- Dobry Wieczór dziewczęta - powitał nas chłopak - zapraszamy w nasze skromne progi.
- Na knuta Syriusz, zachowuj się normalnie! - skarcił go James po czym skierował spojrzenie na nas - No hej. - wyszczerzył zęby w uśmiechu.
Zauważyłam że na regale ( na którym teoretycznie miały znajdować się książki ) były ustawione Kremowe Piwa, jedna czy dwie Ognistej Whisky i parę butelek mugolskiego wina. 
- Witam - odezwał się Remus i cmoknął zewnętrzną część dłoni każdej z nas.
- Cześć - mruknął cicho Peter.
Zabawa rozkręciła się po pierwszej kolejce Ognistej. Ja mam bardzo twardą głowę więc nie łatwo mnie upić. Gorzej z bliźniaczkami Charpentier. Ale one też się nie poddały. Rogacz włączył muzykę i zaczęliśmy tańczyć. Parę piosenek spędziłam z samym Jamesem który wydawał się już całkiem ogarnięty, później jedną z Syriuszem i Remusem. Było świetnie. Około 22 Black zaproponował coś nie do odrzucenia. Mieliśmy zagrać w butelkę. Zasady polegają na tym żeby rzucić zaklęcie do mówienia prawdy, możesz odmówić udzielenia odpowiedzi ale wtedy dajesz fant w postaci części twojego ubrania. Kręcić zaczął Łapa, wylosował Adrienne.
- Powiedz szczerze, lubisz Remusa? - zapytał z huncwockim uśmiechem. Dam wiarę że Lupin chciał go w tej chwili zabić.
- Lubię, owszem - odpowiedziała pewnie i zakręciła, jej ofiarą był Potter.
- A więc James.. czy szczerze kochasz Lily? - roześmiała się jak większość imprezowiczów.
- T-t-tak - odrzekł. Wylosował mnie, bo ja zawsze muszę mieć tego cholernego pecha.
- Lilka, podobam ci się? - zapytał chłopak.
- Odmawiam odpowiedzi - powiedziałam i oddałam jako fant moją najukochańszą torebkę.
graliśmy jeszcze 30 minut w wyniku czego James miał na sobie tylko bokserki, Syriusz nie miał górnej połowy ubrania, Adrienne pozbyła się kurtki i swojej całej biżuterii, Diane siedziała w samych majtkach i staniku ( ale była przykryta kołdrą Syriusza, Łapa taki zazdrosny ), a ja jako jedyna miałam na sobie prawie wszystko oprócz torebki i kolczyków które oddałam jako fant. Remus i Peter ani razu nie odmówili odpowiedzi. Coś po północy Diane nieźle wstawiona ( na korzyść Blacka ) całowała się z Syriuszem w kącie pokoju, Remus leżał sobie spokojnie nic nie czając na sofie obok Adrienne. Chyba Łapa coś im podał. A ja i James w spokoju sączyliśmy wino. Byliśmy chyba najtrzeźwiejsi z całego towarzystwa.Impreza skończyła się równo o piątej, wróciłyśmy z dziewczynami do naszego pokoju. Nie biorąc nawet kąpieli ( a wypadałoby, śmierdziałam samymi papierosami palonymi przez Syriusza i wódką ) walnęłam na łóżko niemal od razu odpływając do krainy Morfeusza.
 Następnego dnia pogoda była świetna, świeciło słońce, wiał lekki wiatr, ptaszki śpiewały. Niestety z naszymi głowami było znacznie gorzej. Nie spałam do obiadu a i tak obudziłam się pierwsza. Okropny ból czaszki rozsadzał mnie od środka. Na odrobinkę chwiejących się nogach poszłam pod prysznic. Dokładnie wymyłam się z wczorajszych zapachów. Po tym zaklęciem zrobiłam sobie najprostszy makijaż i wyszłam z łazienki. Z uśmiechem stwierdziłam że przy naszych drzwiach leżą trzy tace ze śniadaniem. Na każdej z nich była karteczka z napisem " Od Huncwotów dla Huncwotek " .
- Dziewczyny! Wstawać! - krzyknęłam do bliźniaczek.
- Boże, Lilka, jest środek nocy! - jęknęła Diane zakrywając dłonie poduszką.
Adrienne wstała i spojrzała nieprzytomnym wzrokiem na zegar.
- Niestety Diane, jest 12 - powiedziała cicho po czym poszła do łazienki.
Jej siostra bliźniaczka nadal leniuchowała w łóżku, stwierdziłam że będzie jej trzeba czegoś na rozbudzenie. Już całkiem nieskacowana wypowiedziałam w myślach zaklęcie niewerbalne:
- Aqua Eructo.
Twarz leniwej gryfonki chlasnął strumień wody. Dziewczyna obrzuciła mnie nienawistnym spojrzeniem a następnie gonić po całym pokoju.
- Zabiję cię Lilianno Evans kurwa mać! - krzyczała bardzo głośno, pewnie wszyscy którzy teraz byli w swoich pokojach ją słyszeli. Z łazienki wybiegła jej bliźniaczka próbując uspokoić siostrę. Po paru chwilach Diane poszła sobie pod prysznic, wyglądało na to że się na mnie obraziła. Pościeliłam dębowe łóżko i zabrałam się za jedzenie śniadania z Adrienne. Okazało się że było naszpikowane eliksirem na kaca po którym momentalnie poczułyśmy się lepiej. Diane wyszła z łazienki i zapewniła mnie że nie ma focha, jedno szczęście. Ona także zjadła posiłek. Uznałyśmy że wyjdziemy pooddychać świeżym powietrzem na błonia. Pech chciał jednak żebyśmy się natknęły na Malfoya i jego bandę. Chłopak pałał wyraźnym uczuciem do Diane, choć była gryfonką. Ta na szczęście nie była łatwa i zawsze John dostawał kosza.
- A co my tutaj mamy? - odezwał się z udawanym zaciekawieniem Malfoy - Gryfonki. - prychnął.
Adam Nott i Alexander Owen wyciągnęli różdżki i skierowali je na nas, nie wymówili jednak żadnego zaklęcia. Z nimi był jeszcze Regulus, brat Syriusza, ale on zdecydowanie nie przejmował się sytuacją obściskując się z Annabeth Zabini.
~ słowo od autorki ~
No cześć ;) Akurat zdążyłam ^^ 3 komentarze = kolejny rozdział.

niedziela, 29 marca 2015

Rozdział III

Moje uczucia w tej chwili były mieszane. Jednocześnie chciałam tego spotkania i nie chciałam, byłam na siebie zła i z siebie dumna. To nowe doświadczenie, nigdy w życiu nie podejmowałam takiej decyzji. Gdy Rogacz pytał " Evans, umówisz się ze mną? " odpowiadałam nie, choć tak na prawdę tego chciałam. Było to przyzwyczajenie. Ale teraz to ja krzyknęłam że jeśli odczaruje Severusa pójdę z nim na randkę, i tu był właśnie problem.
Rozejrzałam się i wzięłam głęboki oddech.
- Serio Potter - powiedziałam pewnym tonem - Gdy go odczarujesz pójdę z tobą na randkę...
James przez chwilę stał w bezruchu z otwartymi ustami. Diane szepnęła do mnie
- Wiesz na co się piszesz?
- Wiem, chyba. - odparłam.
Rogacz posłusznie przywrócił Severusowi normalne włosy i podszedł do mnie.
- Naprawdę? - zapytał z niedowierzaniem.
Mruknęłam coś że tak a na Wielkiej Sali momentalnie zawrzało. Nauczyciele też plotkowali. Wróciliśmy na swoje miejsca zajmując się jedzeniem. Po dzwonku na lekcje zebraliśmy graty i pomaszerowaliśmy za Zielarstwo ciągle rozmawiając. Remus, Diane, Adrienne i Peter nie wspominają o tym co zdarzyło się na śniadaniu. Natomiast Syriusz ciągle żartował z tego wydarzenia. James chodził taki jakiś... zachowywał się dokładnie tak jak wtedy gdy w VI klasie Syriusz podał mu jakiś lekki narkotyk. Nieobecne oczy, a na twarzy błąkał mu się lekki uśmiech. Dotarliśmy do szklarni nr. 6 gdzie mieliśmy mieć zajęcia ale nikogo nie było. Spojrzałam z wyrzutem na Black`a.
- Łapo? Sprawdź jeszcze raz co mieliśmy TERAZ mieć - wydukałam zdenerwowana.
- Ehee... pomyliłem się - oznajmił cichym głosikiem - mamy teraz Eliksiry.. ze ślizgonami.
Całą gromadką popędziliśmy do lochów, ale dotarliśmy tam dopiero po pięciu minutach. O wiele za późno żeby się nie spóźnić. Otworzyliśmy drzwi do klasy licząc że nikt nie zauważy, ale przeliczyliśmy się.
- Przepraszamy za spóźnienie, myśleliśmy że mamy zielarstwo - uśmiechnęłam się przepraszająco.
- Nic się nie stało, jeszcze nie zaczęliśmy lekcji - odparł - siadajcie.
Zajęliśmy swoje miejsca. Usiadłam z Nancy Abbot, całkiem miłą ślizgonką.
- Młodzieży, dzisiaj robimy Eliksir Rozśmieszający - oznajmił - Podzielcie się na czteroosobowe grupy.
Ustaliłam z Nancy że dołączymy do Diane i Adrienne. Cała lekcja przeminęła nam jak z bicza strzelił bo opary eliksiru i ciągłe żarty Huncwotów rozśmieszały nas do łez. Nawet Abbot się śmiała, a ona rzadko się śmieje, jest najpoważniejszą i najmilszą dziewczyną z domu Salazara. Lubię ją. Gdy skończyliśmy wszystkie zajęcia poszliśmy na obiad. W połowie drogi James poprosił mnie na słówko. Zawędrowałam za nim do jakiejś pustej sali. 
- To co zdarzyło się na śniadaniu... w piątek o 20 bądź w Pokoju Wspólnym.. - uśmiechnął się.
- Dobrze, James. Ale żadnych sztuczek.. każdy wie że jestem lepszą czarodziejką od ciebie - roześmiałam się i mu uciekłam. Dołączyłam do Huncwotów z uśmiechem gdy byli już przy drzwiach.
- I jak poszło? Co się stało? - wypytywała Diane szeptem.
- Zostaw ją, zajmij się lepiej swoim życiem miłosnym - skarciła ją Adrienne.
Usiedliśmy do stołu i zabraliśmy się za jedzenie i rozmawianie. Po pięciu minutach dołączył do nas James. Był bardziej rozczochrany niż zwykle a jego fryzura nie przypominała tej jakby dopiero zszedł z miotły. Wyglądała jakby ktoś go napadł.
- Potter? Co się stało? - zapytałam z niepokojem.
- Malfoy, Nott i Owen na mnie zaatakowali - odpowiedział z roztargnieniem.
Spojrzałam się na stół slizgonów. Faktycznie, chłopców nie było. Gdy zjedliśmy pomaszerowaliśmy do Wieży Gryffindoru. Jak już byliśmy w Pokoju Wspólnym Syriusz powiedział
- Jutro nauczyciele mają jakieś spotkanie w Ministerstwie i nie będzie lekcji. Co byście powiedzieli na małe balowanko? Obiecuję że dam wam później jakiś eliksir zwalczający kaca - uśmiechnął się zachęcająco.
- Okej - odpowiedziała za nas wszystkich Diane.
*** Parę godzin później ***
* narracja trzecioosobowa *
- Adrienne wyłaź z tej łazienki do cholery jasnej! - krzyknęła jej siostra bliźniaczka. - Bo nie zdążymy, ja tam mam sukienkę!
Jak na zawołanie z łazienki wyszła dziewczyna. Miała na sobie tylko koronkowy czarny stanik i stringi. Ogólnie to wszystkie trzy były w samej bieliźnie bo panna Charpentier nie chciała nikogo wpuścić. Gdyby tylko wiedziały kto się czai przy oknie na zewnątrz... 
*** teraźniejszość ***
Huncwoci
- Syriuszu, myślisz że to dobry pomysł? - niepokoił się Lunatyk - One też mają w końcu swoją prywatność...
- Daj spokój Remusie - odparł Black - Co złego może się stać?
Od kilkunastu minut Łapa, Rogacz i Lunatyk obserwowali dziewczyny przez okno. Gdyby były ubrane jakoś by to wyglądało ale gryfonki były w samej bieliźnie.
- Patrz jaka boska - wskazał na Diane pokazującą coś Lily w " Czarownicy ".
James czuł mieszane uczucia do tego co teraz robił. Ale w końcu taka okazja może się nie nadarzyć już nigdy! 
- Ale Evans jest najlepsza - uśmiechnął się do nich cwaniacko i odleciał.
- A nie bo Adrienne - krzyknął śmiało Lunio i szybko wystartował zostawiając Syriusza samego który po chwili poleciał za nim. 
*** teraźniejszość ***
* narracja pierwszoosobowa *
Lily
Gdy się już ubrałyśmy wyglądałyśmy zjawiskowo. Ja w jasnoniebieskiej sukience, Diane w czerwieni a Adrienne w czarnym zestawie. Byłyśmy gotowe.

~ słowo autorki ~
No hej ^^ Dzisiaj krótki rozdział bo za bardzo nie miałam czasu.. Zakładka Bohaterowie jest dostępna ^^

piątek, 27 marca 2015

Rozdział II

* narracja trzecioosobowa *
Przez okno wpadały pierwsze promyki słońca. Na zewnątrz było już ciepło. Pierwsza obudziła się panna Evans która od zawsze była rannym ptaszkiem. Spojrzała na zegarek, okazało się że jest siódma.
- Dziewczyny - powiedziała sennie podnosząc się do pozycji siedzącej - wstawać, za godzinę śniadanie...
Diane jęknęła cicho i podparła się na łokciach.
- Nienawidzę wstawać o tak nieludzkiej porze - rzekła i wstała z łóżka. Podeszła do Adrienne i krzyknęła jej do ucha:
- Wstawaj leniu, musisz jakoś wypaść przed Matt`em!
Oszołomiona tak nagłym obudzeniem aż wrzasnęła. Spojrzała na jej siostrę spojrzeniem które mogło zabić.
- Ty! - Adrienne wzięła poduszkę i rzuciła w stronę Diane - Jeszcze raz mnie tak obudzisz..
- Jest siódma - poinformowała jej bliźniaczka.
- Co!? - krzyknęła dziewczyna i z szybkością błyskawicy popędziła do łazienki
Lily obserwując z rozbawieniem całe wydarzenie także opuściła ciepłą kołdrę. Wyciągnęła z kufra szczotkę i poczesała swoje rude włosy. Następnie zajęła łazienkę, bo Adrienne z niej wyszła. Umyła twarz, umalowała się i ubrała czarną skórzaną spódniczkę i koszulę z krótkim rękawem. Do tego czerwono-złoty krawat i szata. Wyszła z pomieszczenia wpuszczając Diane.
- Ale się wystroiłaś dla tego twojego Matthew`a - powiedziała Lily uważnie lustrując wygląd Adrienne. Miała na sobie mocniejszy makijaż niż zazwyczaj i obcisłe rurki.
- To nie dla niego - prychnęła - Diane pośpiesz się bo nie zdążymy na śniadanie!
Jak na zawołanie jej bliźniaczka wyszła z łazienki. Mocny makijaż, koszula w kratę i dżinsy. Wyszły z dormitorium i popędziły na śniadanie. Okazało się że jako jedne z ostatnich weszły do Wielkiej Sali. Ale to co się tam odbywało... nie dało się nie wybuchnąć śmiechem. Wyobraźcie sobie Snape`a w różowych włosach goniącego Jamesa i Syriusza oraz McGonagall próbującą ich uspokoić. No właśnie. Rozbawione dziewczęta podeszły do stołu gryfonów i usiadły na wolnych miejscach obok Lupina.
- Adrienne? - zaczął nieśmiało Lunatyk - możemy pogadać? Na osobności?
- Oczywiście, Remusie - dziewczyna z uśmiechem dała się poprowadzić w głąb korytarza.
Remus&Adrienne
- Bo... wiesz... za dwa tygodnie wyjście do Hogsmeade... i... tak sobie pomyślałem... dałabyś się zaprosić na herbatę? - wypalił Lupin.
- Okej... - odpowiedziała trochę zmieszana ale później uśmiech powrócił na jej usta - czy mam to traktować jako randkę?
- Co? Ja.. nie.. - odrzekł speszony chłopak - możesz.
Następnie odszedł w sobie tylko znanym kierunku a Adrienne wróciła do Wielkiej Sali. James i Syriusz byli już na swoich miejscach a Snape miał normalną fryzurę.
Lily
* narracja pierwszoosobowa*
Gdy Adrienne i Remus zniknęli postanowiłam uspokoić chłopców. 
- James, gdy go odczarujesz umówię się z tobą - krzyknęłam do niego. Gwar na sali momentalnie ucichł, wszyscy przyglądali mi się z niedowierzaniem.
- Serio? - spytał głupkowato Rogacz.
- Serio? - powtórzył Syriusz a za nim jeszcze Snape.
Nie wierzę że to powiedziałam. I czułam że będę tego jeszcze żałowała.

~słowo autorki~
Specjalna dedykacja dla ~Nox, Gabrieli Black i Zaczarowanej <3 Dziękuję za ponad 100 wyświetleń bloga, następny rozdział (chyba) będzie jeszcze dzisiaj! 
Pozdro, V.

sobota, 21 marca 2015

Rozdział I

***muzyczka***
 Oczarowana wyglądem Hogwartu nocą weszłam spokojnym krokiem do Wielkiej Sali. Nad głowami uczniów jarzyły się świece, a na miejscu sufitu było niebo. Nie takie prawdziwe oczywiście, w Historii Hogwartu jest napisane że to czary. Zajęłam miejsce obok Adrienne i Diane, bliźniaczek pochodzących z Francji. Przywitałam się z nimi, gdy nagle weszli pierwszoklasiści. Chłopcy od razu zaczęli robić zakłady którzy z nich trafią do nas, niestety na pieniądze.
- Wy serio myślicie że to jest legalne? - prychnęłam - Przecież w świecie czarodziejów musi być jakaś zasada przeciw hazardowi, nie?
- Jezu, Lilka, nie psuj dzieciakom zabawy - powiedziała Diane i wskazała palcem na jakąś rudą, małą istotkę stojącą w tłumie pierwszaków - To moja siostra, ona na pewno trafi do Gryffindoru. - po wypowiedzeniu zdania odwróciła się do Syriusza - Stawiam 30 galeonów że ta ruda trafi do naszego domu, stoi?
- Pewnie, Diane. A ty Adrienne? Na kogo stawiasz? - zapytał się dziewczyny Łapa.
- Na tego małego rudzielca która stoi z tyłu - odezwała się nie odrywając wzroku od książki -60 galeonów.
- Syriuszu, ale ty wiesz że jak cię nakryje jakiś profesor będziesz mieć przerąbane? Nie pamiętasz co było w zeszłym roku? - zapytał James Syriusza na co cała grupa oprócz Black`a ryknęła śmiechem. Tą karę każdy pamięta.
 McGonagall przyniosła starą wysłużoną Tiarę Przydziału, którą następnie położyła na stołku. Wyczytywała nazwiska zgodnie z alfabetem, Adams, Anderson, Brandon i wreszcie nazwisko bliźniaczek, Charpentier. Dziewczynka wchodzi na podwyższenie i nakłada Tiarę na głowę. Mija sześć minut i Tiara wykrzykuje:
- GRYFFINDOR! - cały stół gryfonów zaczyna podnosić się z miejsc i wiwatować
Bliźniaczki uśmiechnęły się triumfująco. 
- Razem masz do zapłacenia 90 galeonów - odezwała się Diane.
- I jeszcze moje 150 sykli - powiedział James.
- Oczywiście 20 galeonów dla mnie też cię nie ominie - dodał z huncwockim uśmiechem Lunatyk - Czyli razem.. - nie dokończył bo akurat ostatni pierwszoroczniak trafił do Slytherinu i dyrektor miał zamiar wygłosić przemowę. Albus Dumbledore wstał i wyniosłym tonem powiedział:
-Dobrze wiem że jesteście głodni po podróży, ale proszę wysłuchajcie mnie. Ogłaszam że w tym roku wstęp do Sali 307 jest surowo zakazany - tutaj Huncwoci porozumiewawczo do siebie mrugnęli -
i nie wolno pod żadnym pozorem zbliżać się do Wierzby Bijącej dniem i nocą. Nie można też chodzić do Zakazanego Lasu, jak sama nazwa wskazuje. Po Wieczerzy proszę o pozostanie w Wielkiej Sali do puki nie odprowadzą was prefekci. To tyle, dziękuję. - wszyscy zaczęli wiwatować. Dyrektor klasnął i na stołach pojawiły się rozmaite potrawy. Postanowiłam wziąć kawałek kurczaka, sałatkę i pieczone ziemniaki. Deserem pozostały naleśniki z bitą śmietaną. Po skończonej uczcie ja i Remus mrugnęliśmy do siebie porozumiewawczo, wstaliśmy i poszliśmy do gabinetu dyrektora. Chyba nikt nie zauważył że nas nie ma, w końcu tak miało być. Zapukałam do drzwi a po cichym mruknięciu dyrektora weszliśmy.
- Chyba wiecie co was tu sprowadza - uśmiechnął się - W wakacje dostaliście list z prośbą o zostanie prefektami naczelnymi. Zgadzacie się?
- Oczywiście - powiedzieliśmy zgodnie
- Będziecie chodzili na nocne patrole i dbali o bezpieczeństwo uczniów. Możecie dawać szlabany tym, co złamią regulamin. Nie wolno wam nadużywać swoich praw. A teraz możecie iść do waszej wieży.
Gdy wychodziliśmy mruknęliśmy ciche " do widzenia " i zatrzasnęliśmy drzwi. Pierwsza odezwałam się ja:
- Szkoda że akurat w nocy musimy patrolować. Czemu nie mogą tego robić inni prefekci?
- Lily, ale my znamy najwięcej zaklęć - odpowiedział przytomnie Remus i trochę zmieszanie szepnął do siebie - Co będzie w pełnię?
Evans wychwyciła te słowa.
- W pełnię? Co się dzieje w pełnię?
- Nic takiego - uśmiechnął się trochę smutno i dodał - O popatrz już jesteśmy! Rio De Janeiro. - wypowiedział hasło i już po chwili drzwi do Pokoju Wspólnego Gryffindoru stały otworem. A w nim kto był? Oczywiście James przy lustrze układał włosy, Syriusz wyganiał dzieciaków, Adrienne czytała książkę, a Diane i Peter rozmawiali. Gdy weszliśmy, wszyscy odwrócili się w naszą stronę.
- Hej - odezwałam się po minucie ciszy - co tak stoicie?
- Po prostu... nie wiem - uśmiechnął się i powiedział głośno - UWAGA! WSZYSCY PONIŻEJ VII ROKU MAJĄ SPADAĆ SPAĆ! DZIĘKUJĘ BARDZO. - wszyscy jak oparzeni zbierali graty i pośpiesznie szli do dormitorium.
Gdy nikogo oprócz nas nie było w pomieszczeniu, Syriusz otworzył okno i z parapetu wziął paczkę papierosów. Wyciągnął jednego i zapalił dzięki magicznej zapalniczce zawsze będącą w jego kieszeni. Dym wydmuchał przez okno. Adrienne pokiwała głową z dezaprobatą, wstała i wyrwała z ręki Łapy papierosa.
- To nie zdrowe - powiedziała i dodała po paru sekundach - a poza tym to skąd to wziąłeś? Przecież na terenie Hogwartu nie można mieć telefonów, używek i innym niemagicznych rzeczy... prawda Lily? - spytała żeby się upewnić.
- Prawda Adrienne - uśmiechnęłam się i powiedziałam do wszystkich - chodźmy już spać. Jutro też jest dzień.
                                                                       ~ słowo od autorki ~
Pierwszy rozdział już jest :)) Dziękuję za dwa komentarze pod Prologiem i 57 wyświetleń bloga. Do następnego rozdziału, cześć :)

piątek, 20 marca 2015

Prolog

" Kochany pamiętniku
 Jestem w podróży do Hogwartu na VII rok. Strasznie się denerwuję, co będzie gdy coś nabroję i mnie wyleją? Z Huncwotami nie jest o to trudno... wciąż się dziwie że się przyjaźnimy. A poza tym to w końcu VII rok, nauka, nauka i jeszcze raz NAUKA. A do tego OWUTEM`y Masakra! Ale przynajmniej będziemy więcej wiedzieli, choć Syriusza to wali, wiem, bo pytałam. Peter przytył trochę przez te wakacje, ale wciąż ma fajne włosy. Luniak wygląda na bardzo zmęczonego, nie wiem co się z nim dzieje, chłopcy nie chcą puścić pary z ust. Boję się że ma raka albo coś, ale przecież czarodzieje nie chorują na mugolskie choroby... chyba. A James.. jest taki sam jak rok temu, tylko wyprzystojniał. I jest bardziej namolny, a te jego " Evans, umówisz się ze mną? " ciągle są u niego na topie i chyba nie zamierzają zejść z listy przebojów. A teraz kończę, pamiętniku, bo Peter zwymiotował.
Napiszę gdy już będziemy w Hogwarcie, Lily. "

Wstęp

Witam! Nazywam się Kinga, będę prowadziła tego bloga z opowiadaniem o Lily, Jamesie i reszcie :) Nad szablonem już pracuje ;) Pierwszy rozdział pojawi się niedługo.. :)
Kinga.