niedziela, 29 marca 2015

Rozdział III

Moje uczucia w tej chwili były mieszane. Jednocześnie chciałam tego spotkania i nie chciałam, byłam na siebie zła i z siebie dumna. To nowe doświadczenie, nigdy w życiu nie podejmowałam takiej decyzji. Gdy Rogacz pytał " Evans, umówisz się ze mną? " odpowiadałam nie, choć tak na prawdę tego chciałam. Było to przyzwyczajenie. Ale teraz to ja krzyknęłam że jeśli odczaruje Severusa pójdę z nim na randkę, i tu był właśnie problem.
Rozejrzałam się i wzięłam głęboki oddech.
- Serio Potter - powiedziałam pewnym tonem - Gdy go odczarujesz pójdę z tobą na randkę...
James przez chwilę stał w bezruchu z otwartymi ustami. Diane szepnęła do mnie
- Wiesz na co się piszesz?
- Wiem, chyba. - odparłam.
Rogacz posłusznie przywrócił Severusowi normalne włosy i podszedł do mnie.
- Naprawdę? - zapytał z niedowierzaniem.
Mruknęłam coś że tak a na Wielkiej Sali momentalnie zawrzało. Nauczyciele też plotkowali. Wróciliśmy na swoje miejsca zajmując się jedzeniem. Po dzwonku na lekcje zebraliśmy graty i pomaszerowaliśmy za Zielarstwo ciągle rozmawiając. Remus, Diane, Adrienne i Peter nie wspominają o tym co zdarzyło się na śniadaniu. Natomiast Syriusz ciągle żartował z tego wydarzenia. James chodził taki jakiś... zachowywał się dokładnie tak jak wtedy gdy w VI klasie Syriusz podał mu jakiś lekki narkotyk. Nieobecne oczy, a na twarzy błąkał mu się lekki uśmiech. Dotarliśmy do szklarni nr. 6 gdzie mieliśmy mieć zajęcia ale nikogo nie było. Spojrzałam z wyrzutem na Black`a.
- Łapo? Sprawdź jeszcze raz co mieliśmy TERAZ mieć - wydukałam zdenerwowana.
- Ehee... pomyliłem się - oznajmił cichym głosikiem - mamy teraz Eliksiry.. ze ślizgonami.
Całą gromadką popędziliśmy do lochów, ale dotarliśmy tam dopiero po pięciu minutach. O wiele za późno żeby się nie spóźnić. Otworzyliśmy drzwi do klasy licząc że nikt nie zauważy, ale przeliczyliśmy się.
- Przepraszamy za spóźnienie, myśleliśmy że mamy zielarstwo - uśmiechnęłam się przepraszająco.
- Nic się nie stało, jeszcze nie zaczęliśmy lekcji - odparł - siadajcie.
Zajęliśmy swoje miejsca. Usiadłam z Nancy Abbot, całkiem miłą ślizgonką.
- Młodzieży, dzisiaj robimy Eliksir Rozśmieszający - oznajmił - Podzielcie się na czteroosobowe grupy.
Ustaliłam z Nancy że dołączymy do Diane i Adrienne. Cała lekcja przeminęła nam jak z bicza strzelił bo opary eliksiru i ciągłe żarty Huncwotów rozśmieszały nas do łez. Nawet Abbot się śmiała, a ona rzadko się śmieje, jest najpoważniejszą i najmilszą dziewczyną z domu Salazara. Lubię ją. Gdy skończyliśmy wszystkie zajęcia poszliśmy na obiad. W połowie drogi James poprosił mnie na słówko. Zawędrowałam za nim do jakiejś pustej sali. 
- To co zdarzyło się na śniadaniu... w piątek o 20 bądź w Pokoju Wspólnym.. - uśmiechnął się.
- Dobrze, James. Ale żadnych sztuczek.. każdy wie że jestem lepszą czarodziejką od ciebie - roześmiałam się i mu uciekłam. Dołączyłam do Huncwotów z uśmiechem gdy byli już przy drzwiach.
- I jak poszło? Co się stało? - wypytywała Diane szeptem.
- Zostaw ją, zajmij się lepiej swoim życiem miłosnym - skarciła ją Adrienne.
Usiedliśmy do stołu i zabraliśmy się za jedzenie i rozmawianie. Po pięciu minutach dołączył do nas James. Był bardziej rozczochrany niż zwykle a jego fryzura nie przypominała tej jakby dopiero zszedł z miotły. Wyglądała jakby ktoś go napadł.
- Potter? Co się stało? - zapytałam z niepokojem.
- Malfoy, Nott i Owen na mnie zaatakowali - odpowiedział z roztargnieniem.
Spojrzałam się na stół slizgonów. Faktycznie, chłopców nie było. Gdy zjedliśmy pomaszerowaliśmy do Wieży Gryffindoru. Jak już byliśmy w Pokoju Wspólnym Syriusz powiedział
- Jutro nauczyciele mają jakieś spotkanie w Ministerstwie i nie będzie lekcji. Co byście powiedzieli na małe balowanko? Obiecuję że dam wam później jakiś eliksir zwalczający kaca - uśmiechnął się zachęcająco.
- Okej - odpowiedziała za nas wszystkich Diane.
*** Parę godzin później ***
* narracja trzecioosobowa *
- Adrienne wyłaź z tej łazienki do cholery jasnej! - krzyknęła jej siostra bliźniaczka. - Bo nie zdążymy, ja tam mam sukienkę!
Jak na zawołanie z łazienki wyszła dziewczyna. Miała na sobie tylko koronkowy czarny stanik i stringi. Ogólnie to wszystkie trzy były w samej bieliźnie bo panna Charpentier nie chciała nikogo wpuścić. Gdyby tylko wiedziały kto się czai przy oknie na zewnątrz... 
*** teraźniejszość ***
Huncwoci
- Syriuszu, myślisz że to dobry pomysł? - niepokoił się Lunatyk - One też mają w końcu swoją prywatność...
- Daj spokój Remusie - odparł Black - Co złego może się stać?
Od kilkunastu minut Łapa, Rogacz i Lunatyk obserwowali dziewczyny przez okno. Gdyby były ubrane jakoś by to wyglądało ale gryfonki były w samej bieliźnie.
- Patrz jaka boska - wskazał na Diane pokazującą coś Lily w " Czarownicy ".
James czuł mieszane uczucia do tego co teraz robił. Ale w końcu taka okazja może się nie nadarzyć już nigdy! 
- Ale Evans jest najlepsza - uśmiechnął się do nich cwaniacko i odleciał.
- A nie bo Adrienne - krzyknął śmiało Lunio i szybko wystartował zostawiając Syriusza samego który po chwili poleciał za nim. 
*** teraźniejszość ***
* narracja pierwszoosobowa *
Lily
Gdy się już ubrałyśmy wyglądałyśmy zjawiskowo. Ja w jasnoniebieskiej sukience, Diane w czerwieni a Adrienne w czarnym zestawie. Byłyśmy gotowe.

~ słowo autorki ~
No hej ^^ Dzisiaj krótki rozdział bo za bardzo nie miałam czasu.. Zakładka Bohaterowie jest dostępna ^^

piątek, 27 marca 2015

Rozdział II

* narracja trzecioosobowa *
Przez okno wpadały pierwsze promyki słońca. Na zewnątrz było już ciepło. Pierwsza obudziła się panna Evans która od zawsze była rannym ptaszkiem. Spojrzała na zegarek, okazało się że jest siódma.
- Dziewczyny - powiedziała sennie podnosząc się do pozycji siedzącej - wstawać, za godzinę śniadanie...
Diane jęknęła cicho i podparła się na łokciach.
- Nienawidzę wstawać o tak nieludzkiej porze - rzekła i wstała z łóżka. Podeszła do Adrienne i krzyknęła jej do ucha:
- Wstawaj leniu, musisz jakoś wypaść przed Matt`em!
Oszołomiona tak nagłym obudzeniem aż wrzasnęła. Spojrzała na jej siostrę spojrzeniem które mogło zabić.
- Ty! - Adrienne wzięła poduszkę i rzuciła w stronę Diane - Jeszcze raz mnie tak obudzisz..
- Jest siódma - poinformowała jej bliźniaczka.
- Co!? - krzyknęła dziewczyna i z szybkością błyskawicy popędziła do łazienki
Lily obserwując z rozbawieniem całe wydarzenie także opuściła ciepłą kołdrę. Wyciągnęła z kufra szczotkę i poczesała swoje rude włosy. Następnie zajęła łazienkę, bo Adrienne z niej wyszła. Umyła twarz, umalowała się i ubrała czarną skórzaną spódniczkę i koszulę z krótkim rękawem. Do tego czerwono-złoty krawat i szata. Wyszła z pomieszczenia wpuszczając Diane.
- Ale się wystroiłaś dla tego twojego Matthew`a - powiedziała Lily uważnie lustrując wygląd Adrienne. Miała na sobie mocniejszy makijaż niż zazwyczaj i obcisłe rurki.
- To nie dla niego - prychnęła - Diane pośpiesz się bo nie zdążymy na śniadanie!
Jak na zawołanie jej bliźniaczka wyszła z łazienki. Mocny makijaż, koszula w kratę i dżinsy. Wyszły z dormitorium i popędziły na śniadanie. Okazało się że jako jedne z ostatnich weszły do Wielkiej Sali. Ale to co się tam odbywało... nie dało się nie wybuchnąć śmiechem. Wyobraźcie sobie Snape`a w różowych włosach goniącego Jamesa i Syriusza oraz McGonagall próbującą ich uspokoić. No właśnie. Rozbawione dziewczęta podeszły do stołu gryfonów i usiadły na wolnych miejscach obok Lupina.
- Adrienne? - zaczął nieśmiało Lunatyk - możemy pogadać? Na osobności?
- Oczywiście, Remusie - dziewczyna z uśmiechem dała się poprowadzić w głąb korytarza.
Remus&Adrienne
- Bo... wiesz... za dwa tygodnie wyjście do Hogsmeade... i... tak sobie pomyślałem... dałabyś się zaprosić na herbatę? - wypalił Lupin.
- Okej... - odpowiedziała trochę zmieszana ale później uśmiech powrócił na jej usta - czy mam to traktować jako randkę?
- Co? Ja.. nie.. - odrzekł speszony chłopak - możesz.
Następnie odszedł w sobie tylko znanym kierunku a Adrienne wróciła do Wielkiej Sali. James i Syriusz byli już na swoich miejscach a Snape miał normalną fryzurę.
Lily
* narracja pierwszoosobowa*
Gdy Adrienne i Remus zniknęli postanowiłam uspokoić chłopców. 
- James, gdy go odczarujesz umówię się z tobą - krzyknęłam do niego. Gwar na sali momentalnie ucichł, wszyscy przyglądali mi się z niedowierzaniem.
- Serio? - spytał głupkowato Rogacz.
- Serio? - powtórzył Syriusz a za nim jeszcze Snape.
Nie wierzę że to powiedziałam. I czułam że będę tego jeszcze żałowała.

~słowo autorki~
Specjalna dedykacja dla ~Nox, Gabrieli Black i Zaczarowanej <3 Dziękuję za ponad 100 wyświetleń bloga, następny rozdział (chyba) będzie jeszcze dzisiaj! 
Pozdro, V.

sobota, 21 marca 2015

Rozdział I

***muzyczka***
 Oczarowana wyglądem Hogwartu nocą weszłam spokojnym krokiem do Wielkiej Sali. Nad głowami uczniów jarzyły się świece, a na miejscu sufitu było niebo. Nie takie prawdziwe oczywiście, w Historii Hogwartu jest napisane że to czary. Zajęłam miejsce obok Adrienne i Diane, bliźniaczek pochodzących z Francji. Przywitałam się z nimi, gdy nagle weszli pierwszoklasiści. Chłopcy od razu zaczęli robić zakłady którzy z nich trafią do nas, niestety na pieniądze.
- Wy serio myślicie że to jest legalne? - prychnęłam - Przecież w świecie czarodziejów musi być jakaś zasada przeciw hazardowi, nie?
- Jezu, Lilka, nie psuj dzieciakom zabawy - powiedziała Diane i wskazała palcem na jakąś rudą, małą istotkę stojącą w tłumie pierwszaków - To moja siostra, ona na pewno trafi do Gryffindoru. - po wypowiedzeniu zdania odwróciła się do Syriusza - Stawiam 30 galeonów że ta ruda trafi do naszego domu, stoi?
- Pewnie, Diane. A ty Adrienne? Na kogo stawiasz? - zapytał się dziewczyny Łapa.
- Na tego małego rudzielca która stoi z tyłu - odezwała się nie odrywając wzroku od książki -60 galeonów.
- Syriuszu, ale ty wiesz że jak cię nakryje jakiś profesor będziesz mieć przerąbane? Nie pamiętasz co było w zeszłym roku? - zapytał James Syriusza na co cała grupa oprócz Black`a ryknęła śmiechem. Tą karę każdy pamięta.
 McGonagall przyniosła starą wysłużoną Tiarę Przydziału, którą następnie położyła na stołku. Wyczytywała nazwiska zgodnie z alfabetem, Adams, Anderson, Brandon i wreszcie nazwisko bliźniaczek, Charpentier. Dziewczynka wchodzi na podwyższenie i nakłada Tiarę na głowę. Mija sześć minut i Tiara wykrzykuje:
- GRYFFINDOR! - cały stół gryfonów zaczyna podnosić się z miejsc i wiwatować
Bliźniaczki uśmiechnęły się triumfująco. 
- Razem masz do zapłacenia 90 galeonów - odezwała się Diane.
- I jeszcze moje 150 sykli - powiedział James.
- Oczywiście 20 galeonów dla mnie też cię nie ominie - dodał z huncwockim uśmiechem Lunatyk - Czyli razem.. - nie dokończył bo akurat ostatni pierwszoroczniak trafił do Slytherinu i dyrektor miał zamiar wygłosić przemowę. Albus Dumbledore wstał i wyniosłym tonem powiedział:
-Dobrze wiem że jesteście głodni po podróży, ale proszę wysłuchajcie mnie. Ogłaszam że w tym roku wstęp do Sali 307 jest surowo zakazany - tutaj Huncwoci porozumiewawczo do siebie mrugnęli -
i nie wolno pod żadnym pozorem zbliżać się do Wierzby Bijącej dniem i nocą. Nie można też chodzić do Zakazanego Lasu, jak sama nazwa wskazuje. Po Wieczerzy proszę o pozostanie w Wielkiej Sali do puki nie odprowadzą was prefekci. To tyle, dziękuję. - wszyscy zaczęli wiwatować. Dyrektor klasnął i na stołach pojawiły się rozmaite potrawy. Postanowiłam wziąć kawałek kurczaka, sałatkę i pieczone ziemniaki. Deserem pozostały naleśniki z bitą śmietaną. Po skończonej uczcie ja i Remus mrugnęliśmy do siebie porozumiewawczo, wstaliśmy i poszliśmy do gabinetu dyrektora. Chyba nikt nie zauważył że nas nie ma, w końcu tak miało być. Zapukałam do drzwi a po cichym mruknięciu dyrektora weszliśmy.
- Chyba wiecie co was tu sprowadza - uśmiechnął się - W wakacje dostaliście list z prośbą o zostanie prefektami naczelnymi. Zgadzacie się?
- Oczywiście - powiedzieliśmy zgodnie
- Będziecie chodzili na nocne patrole i dbali o bezpieczeństwo uczniów. Możecie dawać szlabany tym, co złamią regulamin. Nie wolno wam nadużywać swoich praw. A teraz możecie iść do waszej wieży.
Gdy wychodziliśmy mruknęliśmy ciche " do widzenia " i zatrzasnęliśmy drzwi. Pierwsza odezwałam się ja:
- Szkoda że akurat w nocy musimy patrolować. Czemu nie mogą tego robić inni prefekci?
- Lily, ale my znamy najwięcej zaklęć - odpowiedział przytomnie Remus i trochę zmieszanie szepnął do siebie - Co będzie w pełnię?
Evans wychwyciła te słowa.
- W pełnię? Co się dzieje w pełnię?
- Nic takiego - uśmiechnął się trochę smutno i dodał - O popatrz już jesteśmy! Rio De Janeiro. - wypowiedział hasło i już po chwili drzwi do Pokoju Wspólnego Gryffindoru stały otworem. A w nim kto był? Oczywiście James przy lustrze układał włosy, Syriusz wyganiał dzieciaków, Adrienne czytała książkę, a Diane i Peter rozmawiali. Gdy weszliśmy, wszyscy odwrócili się w naszą stronę.
- Hej - odezwałam się po minucie ciszy - co tak stoicie?
- Po prostu... nie wiem - uśmiechnął się i powiedział głośno - UWAGA! WSZYSCY PONIŻEJ VII ROKU MAJĄ SPADAĆ SPAĆ! DZIĘKUJĘ BARDZO. - wszyscy jak oparzeni zbierali graty i pośpiesznie szli do dormitorium.
Gdy nikogo oprócz nas nie było w pomieszczeniu, Syriusz otworzył okno i z parapetu wziął paczkę papierosów. Wyciągnął jednego i zapalił dzięki magicznej zapalniczce zawsze będącą w jego kieszeni. Dym wydmuchał przez okno. Adrienne pokiwała głową z dezaprobatą, wstała i wyrwała z ręki Łapy papierosa.
- To nie zdrowe - powiedziała i dodała po paru sekundach - a poza tym to skąd to wziąłeś? Przecież na terenie Hogwartu nie można mieć telefonów, używek i innym niemagicznych rzeczy... prawda Lily? - spytała żeby się upewnić.
- Prawda Adrienne - uśmiechnęłam się i powiedziałam do wszystkich - chodźmy już spać. Jutro też jest dzień.
                                                                       ~ słowo od autorki ~
Pierwszy rozdział już jest :)) Dziękuję za dwa komentarze pod Prologiem i 57 wyświetleń bloga. Do następnego rozdziału, cześć :)

piątek, 20 marca 2015

Prolog

" Kochany pamiętniku
 Jestem w podróży do Hogwartu na VII rok. Strasznie się denerwuję, co będzie gdy coś nabroję i mnie wyleją? Z Huncwotami nie jest o to trudno... wciąż się dziwie że się przyjaźnimy. A poza tym to w końcu VII rok, nauka, nauka i jeszcze raz NAUKA. A do tego OWUTEM`y Masakra! Ale przynajmniej będziemy więcej wiedzieli, choć Syriusza to wali, wiem, bo pytałam. Peter przytył trochę przez te wakacje, ale wciąż ma fajne włosy. Luniak wygląda na bardzo zmęczonego, nie wiem co się z nim dzieje, chłopcy nie chcą puścić pary z ust. Boję się że ma raka albo coś, ale przecież czarodzieje nie chorują na mugolskie choroby... chyba. A James.. jest taki sam jak rok temu, tylko wyprzystojniał. I jest bardziej namolny, a te jego " Evans, umówisz się ze mną? " ciągle są u niego na topie i chyba nie zamierzają zejść z listy przebojów. A teraz kończę, pamiętniku, bo Peter zwymiotował.
Napiszę gdy już będziemy w Hogwarcie, Lily. "

Wstęp

Witam! Nazywam się Kinga, będę prowadziła tego bloga z opowiadaniem o Lily, Jamesie i reszcie :) Nad szablonem już pracuje ;) Pierwszy rozdział pojawi się niedługo.. :)
Kinga.