wtorek, 28 kwietnia 2015

Rozdział VIII cz. pierwsza

- Hej - uśmiechnął się do mnie lekko - zasłonię ci oczy chustką, byś nic nie widziała. - jak powiedział, tak zrobił. Po chwili nie widziałam zupełnie nic. Czułam tylko że James chwycił moją dłoń i gdzieś mnie prowadzi. Nagle zatrzymaliśmy się, a Potter puścił moją rękę.
- Poczekaj chwilkę - rzekł a następnie słyszałam tylko tupot jego kroków. Wprowadził mnie powoli do jakiegoś pomieszczenia. Zdjął chustkę z mojej twarzy a ja oniemiałam z wrażenia.
 Znajdowaliśmy się w dużym pokoju. Ściany pomalowane na brązowy kolor, przynajmniej mi się tak wydawało. Nie było tutaj zbyt dużo światła. Przede mną znajdował się duży, ceglany kominek w którym palił się ogień. Na środku stał komplet wypoczynkowy składający się z dwóch skórzanych sof, trzech foteli z tego samego materiału oraz dębowego stolika. Po prawej bogato zastawiony drewniany stół. Znajdowały się na nim tace z owocami, potrawy oraz najlepszej jakości czerwone wino. Po lewej stronie znajdowały się regały z książkami. Czuć było przyjemną atmosferę tego miejsca. Łudząco przypominał salon w domu Jamesa.
 - Podoba się? - ciepły ton głosu Rogacza działał na mnie uspokajająco - To Pokój Życzeń.
- Bym się nie domyśliła - odparłam sarkastycznie - Ale jest tutaj bardzo ładnie. - podeszłam do jednej z kanap i usiadłam. James zrobił to samo.
- Dzięki - powiedział - Chciałabyś czegoś do picia? - zapytał.
- Pewnie. - uśmiechnęłam się do niego. - Wino, poproszę.
Wstał i nalał do dwóch kielichów napój. Po paru godzinach spotkanie przerodziło się w coś bardziej intymnego. Pod wpływem alkoholu, którego ciągle nie ubywało, mówiłam mu o moich pierwszych szkolnych miłościach, pierwszym pocałunku. Przeszliśmy do zainteresowań, okazało się że oboje lubimy Szekspira.
- " Dziwny miłości traf się na mnie iści.. - zaczęłam cytować jedną z powieści mojego ulubionego autora.
- że muszę kochać przedmiot nienawiści. " - dokończył James.
Wpatrywałam się w jego postawę. Leżeliśmy na podłodze, a poduszki dbały żeby było nam wygodnie. Przegryzał co chwila winogrono. Wyglądał jak grecki bóg. Dosłownie. 
- Szczerze mówiąc to mój ulubiony cytat - powiedział.
- Czemu? - zapytałam.
- Bo idealnie do mnie pasuje. - odrzekł smutno - " Bo miłość moja jak morze bez granic, im więcej Ci daję, tym silniej czuję, że jest nieskończona "
Wstałam szybko i wybiegłam z komnaty. Zdecydowanie za dużo na dzisiejszy dzień.
~ słowo autorki ~
Nie chciałam żebyście zbyt długo czekali. Podzieliłam rozdział na części, dlatego rozdział jest dzisiaj taki krótki. Czytasz? Komentujesz! :)
XoXo.

wtorek, 21 kwietnia 2015

Ogłoszenie #1

Cześć i czołem kluski z rosołem! :3 Oświadczam że dzisiaj nie pojawi się rozdział z powodu braku weny oraz czasu. Postaram się go napisać i zbetować w najbliższych dniach.
 Pozdrawiam, V. :)

czwartek, 16 kwietnia 2015

Rozdział VII

" Candice Gregory oraz James Potter! " - to słowo dźwięczało mi w uszach, do puki John Malfoy, książę Slytherinu, podszedł do mnie i powiedział ze sztucznym uśmiechem:
- Evans, jak słyszałaś idziemy razem - rzekł aż nazbyt optymistycznie - Więc chciałbym cię tak oficjalnie zaprosić. A poza tym Candice idzie z Potterem - ostatnie słowo powiedział z nienawiścią - więc chciałbym żeby trochę była zazdrosna, wiesz o co chodzi. - mrugnął do mnie.
- Okej - odparłam zdziwiona.
Cały ten dzień był trochę chory. Najpierw wydarzenia z Diane i Łapą, później bal, a teraz James nie idzie ze mną! Nie żebym była zazdrosna, ale ja musiałam mieć zawsze tego cholernego pecha i chodzić na bale z nim. Byłam nawet do tego przyzwyczajona! A teraz Rogacz idzie z tą pustą blondyną u której mam wzbudzić zazdrość poprzez flirtowanie z jej chłopakiem, moim największym wrogiem ( dobra, jednym z największych )! Ale miałam trochę satysfakcji, uwielbiałam patrzeć jak James przygląda się z zawiścią facetom z którymi gadam. Poszłam nad jezioro na błoniach. Od strony Zakazanego Lasu rósł wielki dąb. Nikt nie chodził w tamte strony więc usiadłam pod drzewem i pogrążyłam się rozmyślaniach. Nagle znikąd pojawił się James Potter we własnej osobie, na miotle, oczywiście. Zmierzwił swoje piękne, brązowe włosy i uśmiechnął się zawadiacko.
- A więc idziesz na bal z Malfoyem? - spytał od niechcenia przeglądając swoje paznokcie.
- Owszem. - odpowiedziałam krótko.
- Współczuję ci - rzekł i podszedł bliżej - Taka wspaniała dziewczyna nie może marnować wieczoru z nim.
Przykląkł naprzeciw mnie i podniósł delikatnie mój podbródek. Pewność siebie momentalnie znikła. Niepewnie zerknęłam na jego brązowe oczy.
 I ta chwila. Pocałunek. Pozwoliłam mu się pocałować. Delikatnie wprowadził język do mojej buzi. Modliłam się żeby ta chwila trwała wiecznie. I mogła by trwać gdybym ja się nie opamiętała. Uciekłam stamtąd zabierając swoje rzeczy. Choć, trzeba przyznać, James Potter świetnie całował.
Obudziłam się pełna złego przeczucia. Dzisiaj piątek, czyli obiecana randka z James`em. Ubrałam się i umalowałam. Zeszłam na śniadanie bez bliźniaczek które jeszcze słodko drzemały, nie miałam serca budzić ich o piątej. Zasiadłam do stołu obserwując innych rannych ptaszków. Jakaś para krukonów całowała się z zachłannością. Przypomniało mi to że wczoraj robiłam to samo z Potterem, co najgorsze, wcale tego nie żałowałam. Punkt szósta na stołach pojawiło się jedzenie. Nałożyłam dwa naleśniki i nalałam sobie soku dyniowego. Zjadłam wszystko powoli, delektując się każdym kęsem. Miałam jeszcze ponad dwie godziny do zajęć więc postanowiłam pójść poćwiczyć zaklęcia do Pokoju Życzeń. Była to sekretna komnata, kilkaset uczniów przechodzi codziennie obok niej nie wiedząc nawet że coś znajduje się za tą ścianą. Więc poszłam na VII piętro. W połowie drogi natknęłam się na umięśniony tors, oczywiście, jakżeby inaczej jego właścicielem był nie kto inny jak sam James Potter. Próbowałam przejść obok niego ale ten znów zatorował jej drogę.
- Chyba nie zapomniałaś o naszej dzisiejszej randce, prawda?
- Oczywiście że nie - warknęłam.
- I nie zapomniałaś o wczorajszym poca.... - nie dokończył bo ja uderzyłam go w policzek.
- Pozwoliłam ci na to tylko dlatego że byłam rozkojarzona - odparłam - A poza tym całujesz fatalnie. - skłamałam i ruszyłam w dalszą drogę do Pokoju Życzeń. James krzyknął za mną:
- O dwudziestej czekam na ciebie w pokoju wspólnym!
Dziewczyny stwierdziły że muszę wyglądać jak bogini więc przebrały całą moją szafę w poszukiwaniach idealnej sukienki. Po ponad dwugodzinnej metamorfozie wyglądałam jak... księżniczka. Ubrana byłam w ciemnoniebieską sukienkę do połowy ud i białe obcasy. Do tego złote dodatki oraz torebka. Diane musnęła moje rzęsy tuszem, pomalowała paznokcie, przejechała po powiekach eyelinerem i delikatnie pomalowała mi usta błyszczykiem. Byłam piękna. Zeszłam na dół gdzie czekał już na mnie James. Boję się.

~ słowo autorki ~
Spóźniłam się, przepraszam. Ale rozdział jest. I nawet długi, nie narzekajcie :D 3 komy - następny rozdział ;*
Pozdrawiam, V.

sobota, 11 kwietnia 2015

Rozdział VI

Wstałam z łóżka rano czując że jesteś strasznie niewyspana. Chyba odpuszczę sobie dzisiaj pierwsze lekcje. Wiem, Lily Evans idzie na wagary? No ale człowiek wyspanym musi być. Zauważyłam że bliźniaczki poszły już na posiłek.  Zeszłam tylko na śniadanie, nieumalowana, tylko włosy uczesałam i ubrałam szatę. Na mój widok pierwszy odezwał się Peter.
- Lily, wyglądasz... jakby zaatakował cię hipogryf - wypalił.
- Dzięki - odparłam z przekąsem - to przez ciebie Black. - warknęłam na niego a on zrobił minę niewiniątka.
- Moja? Ona sama pchała mi się do łóżka... - rzekł.
- Nie pchała by ci się gdybyś jej nie upił deklu.. - odpowiedziałam z wściekłością.
Nie odzywałam się do nikogo do końca śniadania, a gdy mnie wołali że są lekcje udawałam że nie słyszę kierując się do wieży Gryffindoru. Usłyszałam tylko pomruk Jamesa.
- Chyba ma okres.
Pobiegłam do dormitorium i zakopałam się w ciepłej kołdrze mojego łóżka. Zbudziła mnie dopiero Diane mówiąc że już obiad. Porządnie się umalowałam, poczesałam, ubrałam i zeszłam na obiad.
- Nie mam okresu. - powiedziałam do Pottera i zajęłam się jedzeniem.
Teraz byłam bardziej pogodna widząc że Syriusz ciągle gada z Diane a ona się śmieje. Mam nadzieję że tak już zostanie do końca szkoły. Po posiłku poszłyśmy z dziewczynami do naszego dormitorium pogadać. Usadowiłyśmy się wygodnie na naszych łóżkach.
- Więc Diane... - zaczęłam dosyć spokojnie - Ty wiesz co zrobiłaś do jasnej cholery? - krzyknęłam na nią.
- Nie żałuję Lily, naprawdę. - odparła.
- Ale będziesz. - rzekła jej siostra.
Trochę się pokłóciłyśmy i tak już zostało do 20, czyli do kolacji. W połowie posiłku dyrektor wstał i uciszył całą salę.
- Z okazji rozpoczęcia szkoły za dwa tygodnie zorganizowany będzie bal! - ogłosił radośnie a cały lud zaczął wiwatować - W te dwa weekendy będzie można iść do Hogsmeade kupić jakąś suknię lub garnitur. Tiara będzie wybierać kto z kim pójdzie już dzisiaj!
Na te słowa McGonagall pojawiła się na Sali z nakryciem głowy i stołkiem. Położyła ją na nim a tiara zaczęła wykrzykiwać:
- Diane Charpentier oraz Regulus Black! - moja przyjaciółka zrobiła skwaszoną minę. Regulus był bratem Syriusza.
- Adrienne Charpentier oraz Matthew Nott! - Adrienne uśmiechnęła się do niego promiennie a on puścił jej oczko.
- Remus Lupin oraz Nancy Abbot!
- Candice Gregory oraz..... James Potter! - co!?

~ słowo autorki ~
Najkrótszy rozdział w historii, wiem :( Ale następny pojawi się w miarę szybko. Jeśli czytasz, skomentuj! To poprawia nastrój! :) 3 komy - następny rozdział ;*

wtorek, 7 kwietnia 2015

Rozdział V

muzyczka
* narracja pierwszoosobowa *
Mogę być jedną z najlepszych uczennic w Hogwarcie. Mogę użyć na nich jakiegoś zaklęcia. Ale mój strach w tej chwili był nienaturalny. Pieprzone Ilumassi *. Gdy zaklęcie przestało emanować z szybkością światła sięgnęłam po różdżkę. 
- Drętwota! - krzyknęłam.
Ślizgoni utracili przytomność. Uciekłyśmy z miejsca zdarzenia. Zdyszane wpadłyśmy do pokoju. Rozmawiałyśmy przez chwilę o tym co się stało a następnie postanowiłyśmy odwiedzić Huncwotów i opowiedzieć im o wszystkim. Ja, Adrienne i Diane ( imiona zalinkowane ) postanowiłyśmy się przebrać, później wyszłyśmy.
* parę godzin później*
coś około 20
 * Mała zmiana planów, pokój życzeń *
Diane trochę przeholowała z alkoholem tym razem. Proszę bardzo, niech pije. Jeśli chce się obściskiwać z Syriuszem niech się obściskuje. Jeśli chce z nim iść do łóżka, proszę, może iść. Ale na miłość boską, jeśli ona to zrobi po pijaku będzie żałowała tego do końca życia! Może powinnam ją powstrzymać, ale rozmyślając nad tym zdążyłam przegapić moment gdy dziewczyna znikała z Blackiem. Jeśli on jej coś zrobi... Zabiję go Avadą. 
- Evans? Co się stało? - zapytał James widząc mój nieobecny wyraz twarzy.
- Boję się że Łapa coś zrobi Diane - odpowiedziałam - wiesz że to pies na baby... Jeśli ona się w nim zakocha... Rozczaruje się.
Chłopak pokiwał głową ze zrozumieniem i podał mi kieliszek ze szampanem. Powoli go sączyłam wpatrując się w Rogacza. Jego rysy twarzy, oczy, usta. Po chwili zrozumiałam coś. Nie możemy być razem bo ja go odrzucam, i teraz wiem dlaczego. Boję się że kiedyś mogę mu się znudzić, że znajdzie sobie inną a mnie zostawi z niczym. W końcu to James Potter, jedno z największych ciach w Hogwarcie na litość boską! Kiedyś mnie zdradzi i będzie to samo co było z Alexandrem Owen`em. Będę płakała przez niego po nocach, a bliźniaczki Charpentier będą musiały mnie pocieszać. Ja wiem że tak będzie. Mam takie przeczucie. Ale czemu by się nie zaprzyjaźnić?
- Potter... więc teraz widujesz się z Nancy Abbot? - wypaliłam.
- Owszem, Evans - odparł - A co? Zazdrosna? - jego usta wykrzywiły się w uśmiechu rozbawienia.
- Co? Ja? Nigdy! - powiedziałam szybko - Adrienne! Zbieramy się! - krzyknęłam do dziewczyny która rozmawiała właśnie z Remusem i Peterem. 
Zdziwiona spojrzała na mnie błagalnie ale nie dałam się ugiąć. Wymaszerowałyśmy we dwie z pokoju. Gdy dotarłyśmy do naszego Dormitorium, zmyłam makijaż, wzięłam prysznic i przebrałam się w pidżamę. Położyłam się do łóżka i niemal od razu zasnęłam.

Leżałam na dnie smolistego jeziora. Obok mnie pływały różne zmutowane ryby. Próbowałam wypłynąć na powierzchnię, ale byłam przykuta do podłoża. Nie umiałam się poruszyć, czułam się jakby ktoś rzucił na mnie zaklęcie Ilumassi. Zbliżał się do mnie rekin. Krzyknęłam bezgłośnie a następnie się zbudziłam cała oblana potem.
Rozejrzałam się żeby sprawdzić czy nikogo nie ma a następnie po cichutku poszłam do dormitorium chłopców po Diane. Bez pukania weszłam, a widok mnie zaskoczył. W łóżku Syriusza spała smacznie bliźniaczka a Black koło niej. Reszty Huncwotów jednak nigdzie nie było widać. Zastałam ich w łazience. James chrapał w wannie. Remus na podłodze obok Petera. Prychnęłam i krzyknęłam:
- Wstawać chłopcy! Do swoich łóżek, ale już!
W kilka minut zbudziłam Diane i zaprowadziłam ją do naszego dormitorium. Okryłam ją kocem ponieważ była naga a jej ubrań nigdzie nie było widać. Byłam na nią okropnie zła. Gdy się znowu położyłam nie zmrużyłam oka do samego rana bojąc się że koszmar powróci.

~ słowo autorki ~
Cześć i czołem, kluski z rosołem! ^^ Przychodzę do was z nowym rozdziałem. Czytasz - komentujesz. To naprawdę dobrze działa na wenę :) 3 komentarze - następny rozdział :*
Buzie ;*

Zwiastun

Zwiastun robiony tylko i wyłącznie przeze mnie ;)
Pozdrawiam, V.

piątek, 3 kwietnia 2015

Rozdział IV

*** Lily ***
* forma pierwszoosobowa *
Głęboki wdech. Wchodzę do dormitorium chłopców. Muszę przyznać, postarali się. Koło łóżek Jamesa i Syriusza nie walają się ciuchy, Remus wszystkie książki i podręczniki schował do swojego kufra a Peter ma posprzątane jedzenie. Jednym słowem było tutaj.. czysto. Na nasz widok Łapa uśmiechnął się serdecznie.
- Dobry Wieczór dziewczęta - powitał nas chłopak - zapraszamy w nasze skromne progi.
- Na knuta Syriusz, zachowuj się normalnie! - skarcił go James po czym skierował spojrzenie na nas - No hej. - wyszczerzył zęby w uśmiechu.
Zauważyłam że na regale ( na którym teoretycznie miały znajdować się książki ) były ustawione Kremowe Piwa, jedna czy dwie Ognistej Whisky i parę butelek mugolskiego wina. 
- Witam - odezwał się Remus i cmoknął zewnętrzną część dłoni każdej z nas.
- Cześć - mruknął cicho Peter.
Zabawa rozkręciła się po pierwszej kolejce Ognistej. Ja mam bardzo twardą głowę więc nie łatwo mnie upić. Gorzej z bliźniaczkami Charpentier. Ale one też się nie poddały. Rogacz włączył muzykę i zaczęliśmy tańczyć. Parę piosenek spędziłam z samym Jamesem który wydawał się już całkiem ogarnięty, później jedną z Syriuszem i Remusem. Było świetnie. Około 22 Black zaproponował coś nie do odrzucenia. Mieliśmy zagrać w butelkę. Zasady polegają na tym żeby rzucić zaklęcie do mówienia prawdy, możesz odmówić udzielenia odpowiedzi ale wtedy dajesz fant w postaci części twojego ubrania. Kręcić zaczął Łapa, wylosował Adrienne.
- Powiedz szczerze, lubisz Remusa? - zapytał z huncwockim uśmiechem. Dam wiarę że Lupin chciał go w tej chwili zabić.
- Lubię, owszem - odpowiedziała pewnie i zakręciła, jej ofiarą był Potter.
- A więc James.. czy szczerze kochasz Lily? - roześmiała się jak większość imprezowiczów.
- T-t-tak - odrzekł. Wylosował mnie, bo ja zawsze muszę mieć tego cholernego pecha.
- Lilka, podobam ci się? - zapytał chłopak.
- Odmawiam odpowiedzi - powiedziałam i oddałam jako fant moją najukochańszą torebkę.
graliśmy jeszcze 30 minut w wyniku czego James miał na sobie tylko bokserki, Syriusz nie miał górnej połowy ubrania, Adrienne pozbyła się kurtki i swojej całej biżuterii, Diane siedziała w samych majtkach i staniku ( ale była przykryta kołdrą Syriusza, Łapa taki zazdrosny ), a ja jako jedyna miałam na sobie prawie wszystko oprócz torebki i kolczyków które oddałam jako fant. Remus i Peter ani razu nie odmówili odpowiedzi. Coś po północy Diane nieźle wstawiona ( na korzyść Blacka ) całowała się z Syriuszem w kącie pokoju, Remus leżał sobie spokojnie nic nie czając na sofie obok Adrienne. Chyba Łapa coś im podał. A ja i James w spokoju sączyliśmy wino. Byliśmy chyba najtrzeźwiejsi z całego towarzystwa.Impreza skończyła się równo o piątej, wróciłyśmy z dziewczynami do naszego pokoju. Nie biorąc nawet kąpieli ( a wypadałoby, śmierdziałam samymi papierosami palonymi przez Syriusza i wódką ) walnęłam na łóżko niemal od razu odpływając do krainy Morfeusza.
 Następnego dnia pogoda była świetna, świeciło słońce, wiał lekki wiatr, ptaszki śpiewały. Niestety z naszymi głowami było znacznie gorzej. Nie spałam do obiadu a i tak obudziłam się pierwsza. Okropny ból czaszki rozsadzał mnie od środka. Na odrobinkę chwiejących się nogach poszłam pod prysznic. Dokładnie wymyłam się z wczorajszych zapachów. Po tym zaklęciem zrobiłam sobie najprostszy makijaż i wyszłam z łazienki. Z uśmiechem stwierdziłam że przy naszych drzwiach leżą trzy tace ze śniadaniem. Na każdej z nich była karteczka z napisem " Od Huncwotów dla Huncwotek " .
- Dziewczyny! Wstawać! - krzyknęłam do bliźniaczek.
- Boże, Lilka, jest środek nocy! - jęknęła Diane zakrywając dłonie poduszką.
Adrienne wstała i spojrzała nieprzytomnym wzrokiem na zegar.
- Niestety Diane, jest 12 - powiedziała cicho po czym poszła do łazienki.
Jej siostra bliźniaczka nadal leniuchowała w łóżku, stwierdziłam że będzie jej trzeba czegoś na rozbudzenie. Już całkiem nieskacowana wypowiedziałam w myślach zaklęcie niewerbalne:
- Aqua Eructo.
Twarz leniwej gryfonki chlasnął strumień wody. Dziewczyna obrzuciła mnie nienawistnym spojrzeniem a następnie gonić po całym pokoju.
- Zabiję cię Lilianno Evans kurwa mać! - krzyczała bardzo głośno, pewnie wszyscy którzy teraz byli w swoich pokojach ją słyszeli. Z łazienki wybiegła jej bliźniaczka próbując uspokoić siostrę. Po paru chwilach Diane poszła sobie pod prysznic, wyglądało na to że się na mnie obraziła. Pościeliłam dębowe łóżko i zabrałam się za jedzenie śniadania z Adrienne. Okazało się że było naszpikowane eliksirem na kaca po którym momentalnie poczułyśmy się lepiej. Diane wyszła z łazienki i zapewniła mnie że nie ma focha, jedno szczęście. Ona także zjadła posiłek. Uznałyśmy że wyjdziemy pooddychać świeżym powietrzem na błonia. Pech chciał jednak żebyśmy się natknęły na Malfoya i jego bandę. Chłopak pałał wyraźnym uczuciem do Diane, choć była gryfonką. Ta na szczęście nie była łatwa i zawsze John dostawał kosza.
- A co my tutaj mamy? - odezwał się z udawanym zaciekawieniem Malfoy - Gryfonki. - prychnął.
Adam Nott i Alexander Owen wyciągnęli różdżki i skierowali je na nas, nie wymówili jednak żadnego zaklęcia. Z nimi był jeszcze Regulus, brat Syriusza, ale on zdecydowanie nie przejmował się sytuacją obściskując się z Annabeth Zabini.
~ słowo od autorki ~
No cześć ;) Akurat zdążyłam ^^ 3 komentarze = kolejny rozdział.