niedziela, 21 czerwca 2015

.

Pomyślałam trochę i postanowiłam że napiszę opowiadanie jeszcze raz. Oczekujcie Prologu jutro lub pojutrze ;)
Ach, i mam nowy zwiastun z przemiłej zwiastunowni http://zwiastunowa-wyspa.blogspot.com który zrobiła mi Dora <3 :*

sobota, 13 czerwca 2015

Zawieszam

Nie chciałam wam nigdy tego pisać, ale zawieszam bloga na czas NIEOKREŚLONY! Spowodowane jest to brakiem weny i czasu :( Przepraszam.

sobota, 23 maja 2015

Ogłoszenie #5

Cześć niedźwiadki c; Piszę to ogłoszenie by zawiadomić was o trzech rzeczach:
  1. Po pierwsze, zaczyna się sezon Zielonych Szkół, i ja także na taką jadę. Będę nad morzem od poniedziałku do soboty, w niedzielę przyjeżdżamy. Postaram się napisać rozdział, i zaplanować jego dodanie na środę o 15:00, ale niczego nie obiecuję.
  2. Po drugie, komentujcie! Zwykle rozdziały komentowały trzy osoby, a czytało więcej. Postarajcie się je ocenić w komentarzu. Nawet zwykłe " czekam na next " może poprawić mi humor, i chęć do dalszego kontynuowania historii.
  3. Po trzecie, założyłam nowy blog! Z tamtym się poddałam, ale z tym nie mam zamiaru! Podam wam linka, ale najpierw przeczytajcie Prolog:

Widziała jego niebieskie oczy, wpatrujące się we nią gdy oddychała głęboko. Co to do jasnej cholery było?  TO zdecydowanie nie było nic ludzkiego, nawet nie przypominało kosmitów. To była tylko halucynacja. Dziewczyno, to była nie jest na serio.
Ale jednak widziała GO. Chłopca o czarnych jak smoła włosach i przystojnej twarzy. I tych jego niebieskich jak niebo oczach. Więc to musiało się zdarzyć naprawdę. Inaczej nie miał by tego niebieskiego płynu na rękach i mieczu. Jej oczami zawładnęła ciemność. Nie wiedziała czy to ze zmęczenia, przerażanie czy zdziwienia, ale zemdlała. A chłopak o niebieskich oczach zdążył ją chwycić.

Czuła przeszywający ból z tyłu czaszki. Otworzyła gwałtownie oczy, po czym natychmiast je zamknęła, ponieważ jasność oślepiła ją w takim stopniu że przez minutę nie rozwarła powiek. Jednak, gdy w końcu to zrobiła, uznała że leży na łóżku, a koło niej siedzi ten sam chłopiec którego widziała w swojej wizji. Podparła się na łokciach i zapytała słabym głosem:
- Gdzie ja jestem?
- W pomieszczeniu. - odpowiedział wymijająco
- A gdzie jest to pomieszczenie? - zmarszczyła brwi
- Zaczynasz mnie irytować, młoda - odparł z kpiącym uśmiechem.
- Ty mnie też, stary - odparowała i poczuła się pewniej siebie - A tak w ogóle, to nie pozwoliłam ci siedzieć przy moim łóżku, panie Wiem-To-Wszystko.
Ukląkł na jedno kolano i westchnął teatralnie.
- Wybacz mi mą zniewagę, wielmożna pani, i proszę, daj się oprowadzić po obozie. - powiedział poważnym tonem a następnie wstał i pomógł jej podnieść się do pozycji siedzącej - A tak w ogóle, jak się nazywasz?
- Eadlyn - odparła z wyższością. Nawet jej imię brzmiało zwycięsko.
- A ja Aaron. Aaron Johnson.

Link: i-wanna-runaway-story.blogspot.com
Serdecznie zapraszam was do komentowania tego bloga, i tego który założyłam!
Pozdrawiam ciepło i przytulam.

piątek, 22 maja 2015

Rozdział IX

Lily pędziła przez korytarze Hogwartu z zawrotną prędkością niosąc Diane w ramionach. Dziękowała sobie w duchu za to że była dość silną osobą. Przez jej głowę przebiegały różne myśli. Czyżby Diane była w ciąży? Jeśli tak, z kim? Czemu zasłabła? Może ojciec to Syriusz? Do Skrzydła Szpitalnego dobiegła w zaledwie 5 minut. Popchnęła drzwi i wniosła dziewczynę do środka. Pani White spojrzała najpierw na nią, później na Lily.
- Co się stało? - zmarszczyła brwi.
- Zemdlała... - wyjaśniła krótko panna Evans
- Mhm - mruknęła - połóż ją na łóżko i przyjdź do niej rano. - powiedziała niezbyt miłym tonem.
Dziewczyna wyszła stamtąd nie chcąc się z nią spierać. Wróciła do wieży pogrążona w rozmyślaniach, parę razy uciekając przed kotką Filcha. W Pokoju Wspólnym spotkała całą paczkę Huncwotów z Adrienne, którzy zamiast zachowywać się głośno, jak to mieli w zwyczaju, siedzieli cicho jak myszy. Łapa miał w ręku zapalonego papierosa. Gdy zobaczył Lily, wstał i zapytał wprost:
- Co z nią?
- Nie wiem... - Evans, odpowiedziała wymijająco - zwykłe omdlenie...
- Aha -odrzekł i pomaszerował do swojego dormitorium. James spojrzał na dziewczynę przepraszająco.
- Sorry za niego - powiedział i ruszył za przyjacielem, na odchodne dodał tylko - Martwi się.
Wzruszyła ramionami i także poszła do swojej sypialni. Długo nie umiejąc zasnąć, myślała o rodzicach. Zmarłych rodzicach.

- Lily obudź się - Adrienne potrząsała ramieniem dziewczyny - Otwórz swoje piękne zielone oczka i rusz tyłek do łazienki żeby się przebrać.
Evans, chcąc, nie chcąc musiała zwlec się z łóżka i pomaszerować do toalety. Przebrała się w zwykłą czarną bluzkę i białe spodnie, do tego jakaś biżuteria i makijaż ( link ). Wyszła z pomieszczenia i wybrała się na śniadanie. Przyszła jako jedna z ostatnich. Usiadła do stołu i nałożyła sobie jajecznicę oraz bekon. Zjadła wszystko w pośpiechu, zapijając sokiem dyniowym. Pobiegła do Skrzydła Szpitalnego gdzie zastała śmiejącą się do rozpuku Diane i Syriusza który opowiadał jej własnego autorstwa dowcipy.
- Mogę wejść? - zapytała z " bananem " na ustach.
- Pewnie - zdołała wydukać chora w spazmach śmiechu.
- Co ci jest?
- Ciąża..
- Oj tam, nie chciałabyś zobaczyć małego Syriuszka? - powiedziała i uszczypnęła Łapę w policzki, jak to zwykle robią babcie i ciocie.
- Lilka! - krzyknęła, ale z błąkającym się na twarzy uśmiechem.
- No co? - odparła niewinnie.
Diane tylko kiwnęła głową z dezaprobatą. Syriusz zaśmiewał się z ich żartobliwej sprzeczki.
- Kiedy wychodzisz? - zapytała Lily.
- Dzisiaj po południu - odpowiedziała optymistycznie - przyjdźcie po mnie około piętnastej, okej?
- Okej - odparła.
Posiedziała u niej trochę, po czym razem z Łapą musieli pędzić do Trzech Mioteł na kremowe piwo.

Po spotkaniu uznałam że warto będzie kupić już sukienki na bal. Poszłam do sklepu " Dom mody Chase " i zaczęłam szukać idealnych sukien, dla mnie, Adrienne i Diane. Po godzinnym szukaniu znalazłam idealne ubrania ( link Lily ) ( link Adrienne ) ( link Diane ). Wyszłam z budynku, po drodze dziękując ekspedientce za pomoc. Był piękny dzień, świeciło słońce, a na niebie ani jednej chmurki. Idealny dzień żeby powspominać rodziców przy piosence ich ( i mojego ) ulubionego zespołu. Wróciłam do zamku, jednak w Sali Wejściowej moje plany zniweczyli Huncwoci z bliźniaczkami, śmiejąc się w niebo głosy. Diane, już cała i zdrowa podeszła do mnie chichocząc i zapraszając na małe party na błoniach. Teleportowałam torby z zakupami do dormitorium i chcąc, nie chcąc, dołączyłam do gromadki rezygnując z wcześniejszego pomysłu.

- autorka -
Napisałam, ludzie, napisałam! Komentować, bo nie będzie rozdziału!

wtorek, 12 maja 2015

Miniaturka #1

Cześć i czołem niedźwiadki c; Przychodzę do was z pierwszą miniaturką na tym blogu! c; Mam nadzieję że spodoba się wam ona. Jest bardzo krótka, no ale w końcu to miniaturka, nie? :) Dedykacja dla: Zalegalizowana  <3 <3 <3 ( też cię kocham niedźwiadku <3 )
*
Pogładziłem lekko Diane po plecach. Napawałem się tą chwilą. Wiedziałem że za parę godzin ten idealny obraz zniknie, wyparuje, nie będzie go. Wszystko wróci do porządku dziennego. Ale może tak będzie lepiej. To jasne że jej rodzina nie będzie chciała w rodzie takiego wyrzutka jak ja, wydziedziczonego chłopaka od Black`ów. Podparłem głowę ręką i spojrzałem na śpiącą dziewczynę. Jej delikatne włosy rozrzucone były na poduszce. Piękne, brązowe oczy przymknięte powiekami. Malinowe usta wykrzywione były w lekkim uśmiechu, najpewniej śniło jej się coś dobrego. Klatka piersiowa unosiła się równo. Wtuliłem się do jej ciepłego ciała a ona otwarła oczy.
- Syriusz? - zapytała zaspanym głosem - Och Syriusz... - przytuliła się do mnie i tak zasnęliśmy jeszcze na parę godzin.
*
Chwyciłem jej delikatną dłoń i popędziłem żeby szybciej biegła. Nie uratujemy się, wiedziałem to. Zaklęcia pędziły w jedną i drugą stronę. Staliśmy pośrodku bitwy. Zakon Feniksa kontra Śmierciożercy. Nie mieliśmy najmniejszych szans. Spojrzałem na Diane.
- Przepraszam, że cię zawiodłem - wyszeptałem - Biegnij na błonia, tam będziesz bezpieczna. Ja muszę zostać.
- Ale ja nie chcę iść - w jej oczach zbierały się łzy - Ja nie chcę... - wtuliła się w moje ramiona i zaczęła płakać. Zaklęcia jakimś cudem nas omijały. Staliśmy tam minutę lub dwie, gdy wreszcie odważyłem się odezwać:
- Kocham Cię, Diane Angèle Charpentier, zawsze będę cię kochać - podniosłem jej podbródek i złączyłem nasze usta. Był to pocałunek pełen pasji, namiętności. Jakbyśmy się widzieli ostatni raz w naszym życiu. Później pobiegła na zewnątrz, zostawiając mnie w centrum bitwy. Popędziłem na trzecie piętro gdzie zastałem Adrienne i Remusa walczących z śmierciożercami. Rzuciłem na nich drętwotę, a para podziękowała mi spojrzeniem. Walki skończyły się dzień później, 28 czerwca o godzinie 17:48 czasu walijskiego. Znalazłem umierającą Diane. Przykląkłem przy jej, bezwładnym już, ciele. W moich oczach zbierały się łzy.
- Przepraszam, naprawdę przepraszam - rzekłem i przytuliłem ją do mojego ciała.
- Obiecasz mi coś? - zapytała słabym głosem, a ja przytaknąłem - Znajdź lepszą kobietę ode mnie, ożeń się z nią, zajmij się naszym dzieckiem, miej coś z życia. - następnie zamknęła oczy, umierając w moich ramionach.

niedziela, 10 maja 2015

Ogłoszenie #4

Kochani, z powodu poprawiania ocen nie będzie rozdziału w najbliższym tygodniu ;c Ale za to postaram się dodać jedną z moich miniaturek [ Blaise&Ginny lub Syriusz&Diane ] ;) Do tego prawdopodobnie pojawi się bonus w postaci nowego zwiastuna [ tym razem będzie z prawdziwej zwiastunowni ] c; Pozdrawiam, Vanilka <3

niedziela, 3 maja 2015

Rozdział VIII cz. trzecia

*** Remus ***
- To Voldemort - wyjaśniłem szeptem James`owi, nawet nie jąkając się przy wymówieniu tego słowa.
- O boże... - powiedział cicho i przeczesał palcami włosy.
Nikt nie odzywał się do końca śniadania, co wydawało się stosowne do dzisiejszych wydarzeń. Choć wisiała nad nami smutna atmosfera, nie umiałem się doczekać wyjścia do Hogsmeade [ od aut. tak, niedźwiadki, nie zapomniałam o tym wątku ^_^ c; ] z Adrienne. Wreszcie dyrektor oznajmił że ci którzy idą do wioski mają się ustawić w Sali Wejściowej. Poszedł prawie cały Gryffindor oprócz uczniów z młodszych klas oraz Petera, który poprosił o dużo słodyczy z " Miodowego Królestwa ". Chwyciłem Adri za dłoń i dumny jak paw wszedłem z nią do wioski. Uwielbiałem klimat Hogsmeade. Zwłaszcza późnym latem. Wszędzie zielono, na drzewach jeszcze liście, a radosne nastroje mieszkańców wpływały również na nas. Lily zaczęła się uśmiechać, Rogacz z Łapą opowiadali kapitalne dowcipy, Diane ciągle śmiała się śmiechem tak zaraźliwym że po chwili każdy w pobliżu także zaczynał chichotać. A moja Adrienne ( która jeszcze nie wie że jest moja, ale okay ) przytuliła się do mojego boku. I tak właśnie spędziliśmy dzień w Hogsmeade.
 
*** Lily ***
To wręcz niemożliwe żeby oni nie żyli. Próbowałam wymyślić jakiś pretekst że to był sen. Ale jednak wciąż trzymałam list z Ministerstwa Magii:
Droga Lily Evans.
Z całego serca współczujemy pani utraty dwojga rodziców. Z przykrością oświadczamy że mugole Sara oraz Peter Evans zostali zamordowani przez Sama-Wiesz-Kogo w czwartek 04.09. b.r. Na całe szczęście pani siostra, Petunia Evans, wyszła z tego cało, tylko dlatego że nocowała u swojej bliskiej przyjaciółki. Jeszcze raz powtarzamy że bardzo nam przykro. Pogrzeb odbędzie się w przyszłym tygodniu w środę. Pozdrawiamy serdecznie, życzymy miłego dnia.
Prychnęłam. Jeszcze to " życzymy MIŁEGO dnia ". Ministerstwo znowu pokazuje swoją arogancję. Pewnie ta sama forma listu jest wysyłana do wszystkich. Ale przynajmniej pisał to ktoś odręcznie, chociaż na tyle się postarali.
Doszliśmy wreszcie do tych przeklętych " Trzech Mioteł ". Zamówiłam jakiś napój alkoholowy. Wiem, jestem prefektem naczelnym i nie powinnam ale... to było silniejsze ode mnie. Nikt nawet nie sprzeciwiał się temu. Reszta zamówiła sobie po kremowym piwie. Rozmawialiśmy przez parę godzin, w międzyczasie opuścili nas Remus i Adri. Pewnie chcieli spędzić resztę dnia razem. Do zamku wróciliśmy krótko przed ciszą nocną. Gdy zamknęły się drzwi do naszego dormitorium dobry humor Diane zgasł. Wypowiedziała tylko trzy słowa:
- Miesiączka mi się spóźnia - następnie zemdlała.
~ słowo autorki ~
Chyba was za mocno rozpieszczam :3 Ale prosiliście o szybki rozdział więc macie. Trzecia część jest ostatnia. A tak poza tym to całe opowiadanie będzie miało 50 rozdziałów. Niektóre z nich będą podzielone na części. Pozdro ;*